"Znam siebie, wiem, że mogę i powinienem grać o wiele lepiej. Widzę to choćby po ilości niewykorzystanych sytuacji bramkowych. Miałem ich bardzo dużo, ale nie zawsze wpadało. Niby nie jest źle, bo i tak dość często strzelam, ale to jednak nie to. Gdybym strzelił tyle, ile miałem okazji, to miałbym grubo ponad 10 goli" - dodał napastnik greckiej Larisy. Wkrótce selekcjoner Leo Beenhakker ogłosi skład kadry na mecze eliminacji mistrzostw świata z Irlandią Północną i San Marino. Żurawski przyznał jednak, że ze sztabu reprezentacji dawno nikt się z nim nie kontaktował i nie liczy na powołanie. "To było tak dawno, że aż trudno sobie przypomnieć. Kontaktowano się ze mną przed sierpniowym meczem z Ukrainą. Potem wszystko się urwało, ale może nie ma się co dziwić. Mamy przecież wielu zdolnych, dobrych piłkarzy" - zaznaczył popularny "Żuraw". W lecie kończy się kontrakt Żurawskiego z Larisą. 33-letni napastnik nie wyklucza powrotu do polskiej ligi. "Będę wolnym strzelcem i sam zadecyduję, gdzie zagram. Wisła Kraków prowadziła rozmowy z Larisą, ale zimą szans na ten transfer nie było żadnych. Walczymy z Larisą o Puchar UEFA, więc wiadomo było, że Grecy nie będą się chcieli osłabiać w trakcie sezonu. Jedno jest pewne: jeśli kiedykolwiek znów zagram w polskiej lidze, to wyjścia są tylko dwa: albo Wisła, albo Lech Poznań" - zakończył Żurawski.