Konferencja australijskiej ekipy rozpoczęła się z 40-minutowym opóźnieniem. Do pawilonu medialnego na stadionie Wisły Kraków goście przybyli jednak z uśmiechami na twarzy. Nie zraził ich nawet niedziałający mikrofon i bałagan na przebudowywanym obiekcie przy ulicy Reymonta. - Wszyscy są zdrowi, nie mamy problemów, więc jutro rozpoczniemy mecz w optymalnym zestawieniu. Jednak dopiero jutro zdecyduję, którzy z zawodników grających ze Szwajcarią wystąpią także z Polską - rozpoczął trener Osieck. Na pytanie czy zna polskich zawodników i co sądzi o kadrze Franciszka Smudy odparł: - Jestem z Europy, więc wiem że wasza drużyna ma duży potencjał. To porządna drużyna, ekipa dobrej jakości. Macie piłkarzy grających w Bundeslidze, są też zawodnicy z polskiej ligi. My ludzie futbolu, powinniśmy wiedzieć wiele o naszych przeciwnikach. O dziwo, szkoleniowca Australii nie przestraszył rozgardiasz na stadionie Wisły, który miejscami nie jest jeszcze piłkarskim obiektem, lecz zwyczajnym placem budowy. Na parkingu, przed szatniami i wokół murawy uwijali się robotnicy w kaskach, którzy w szalonym tempie przygotowywali stadion do wtorkowego meczu. Osieck tym całym zamieszaniem był raczej rozbawiony, niż zaskoczony. - Stadion wygląda idealnie, co prawda nie jest jeszcze ukończony, ale na makiecie widać, że będzie piękny, gdy prace dobiegną końca.Byłoby idealnie mieć cały stadion, ale co mogę zrobić. Trzeba się dostosować. Jeżdżąc przez lata po świecie widziałem różne rzeczy - skomentował na koniec trener reprezentacji Australii nie tracąc dobrego humoru. Chwilę później głos zabrał kapitan naszych rywali, Lucas Neill. - Atmosfera w kadrze jest dobra. Młodzież jest głodna gry. Każdy nowy zawodnik chce spodobać się nowemu trenerowi, żeby na dłużej zakotwiczyć w kadrze. Nie chcemy stworzyć nowej generacji piłkarzy w reprezentacji, tylko zbudować drużynę - przyznał 32-letni obrońca, który przypomniał zgromadzonym na sali, że w Krakowie gości po raz drugi w karierze. - To moja druga wizyta na tym stadionie. Grałem tu jako piłkarz Blackburn Rovers kilka lat temu (jesienią 2006 roku - przyp. red.). Od tego czasu zaszły wielkie zmiany, ale pamiętam, że kibice są bardzo żywiołowi - komplementował fanów krakowskiej Wisły Neill. - Jeśli chodzi o polskich piłkarzy to wiemy, że mogą być bardzo groźni. Musimy zagrać jak najlepiej, żeby wywieźć stąd dobry rezultat. Nie będę wymieniał nazwisk, bo to zostawię na naszą przedmeczową odprawę taktyczną - podsumował Lucas Neill i dzierżąc w ręce piłkarskie obuwie udał się na trening na głównej płycie nowego stadionu Wisły. Zobacz również: Smuda zaskoczony. Może przejść do historii