"Selekcjoner Smuda przyniósł szczęście Sobiechowi, który strzelił pierwszą bramkę w Bundeslidze. Nie liczyliśmy specjalnie, że zagra, w przeciwieństwie do Polanskiego z Mainz. Artur wszedł na boisko na ostatnie dziewięć, dziesięć minut, gdy jego zespół musiał gonić wynik. I stał się bohaterem, zdobywając gola w końcówce. Przebywał na murawie krótko, ale nawet w takim czasie obserwując ruchy i zachowanie zawodnik można ocenić, w jakiej jest formie. Sobiecha chwalili też trenerzy klubowi z Hanoweru" - powiedział dyrektor reprezentacji ds. kontaktów z mediami Tomasz Rząsa, który towarzyszył Smudzie w wyprawie do Moguncji. Całe spotkanie w barwach gospodarzy rozegrał Polanski. Asystował przy bramce Egipcjanina Mohameda Zidana w 7. minucie. "Eugen wystąpił jako defensywny pomocnik, kontrolował grę, kilka razy zapoczątkował akcje ofensywne. Zanotował dobry mecz, był podporą drużyny. Oczywiście były sytuacje, że popełnił błędy, miał dwie-trzy straty, ale przecież przez jego sektor przechodzi większość piłek" - dodał Rząsa, były piłkarz m.in. Feyenoordu Rotterdam. "Było widać, że Hannover 96 jest wyżej w tabeli, lepiej sobie poczynał, ma graczy o wyższych umiejętnościach i myśli o europejskich pucharach, zaś Mainz walczy przede wszystkim o utrzymanie" - stwierdził. W środę Smuda ogłosi powołania na towarzyski mecz z Portugalią, który odbędzie się 29 lutego na Stadionie Narodowym w Warszawie. Pewny nominacji może być Polanski, szansę powinien dostać też Sobiech. Poza Robertem Lewandowskim inni napastnicy kadry (Paweł Brożek, Irenesz Jeleń) ostatnio nie grają w swych zespołach. "Trener Smuda przekazał i Polanskiemu, i Sobiechowi, że są w jego kręgu zainteresowań. Jeśli chodzi o rywalizację Artura z innymi atakującymi, poza Robertem Lewandowskim, Irek Jeleń gra w kratkę w Lille, zaś Paweł Brożek po podpisaniu kontraktu z Celtikiem Glasgow potrzebuje czasu na wkomponowanie się do nowej drużyny i ligi" - ocenił Rząsa. Pod znakiem stał niedzielny wyjazd Smudy i Rząsy na spotkanie OSC Lille - Girondins Bordeaux (4:5). Ostatecznie nie pojechali do Francji i nie zobaczyli dwóch trafień Ludovica Obraniaka dla "Żyrondystów". "Do końca nie było pewne, czy ze względów atmosferycznych mecz nie zostanie odwołany. Kontaktowaliśmy się z naszymi zawodnikami (Jeleń jest piłkarzem Lille, gdzie do niedawna grał też Obraniak) i podkreślali, że decyzja może zapaść dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem. Poza tym wcale nie było pewne, że Ludovic pojawi się na boisku" - wyjaśnił asystent szkoleniowca ekipy narodowej.