Pytany czy jego ewentualny wybór na szkoleniowca kadry nie będzie jedynie reakcją PZPN na krytykę ze strony kibiców, a nie na jego rzeczywiste umiejętności, trener odpowiedział, że gdyby chciał takie kwestie rozpatrywać i się na nie złościć, to mogłoby się to negatywnie odbić na jego dotychczasowej pracy w klubie. - Staram się tego nie łączyć. Były rozmowy w związku, skończyły się i teraz trwa cisza przedwyborcza. Ja spokojnie czekam i myślę tylko o czwartkowym meczu z Polonią Bytom - podkreślił Smuda. Szkoleniowiec podkreślił jednak, że praca z kadrą, jeśli "bierze się pod uwagę prawdziwe i mocne zaangażowanie", jest o wiele trudniejsza niż praca z drużyną klubową i przede wszystkim zupełnie inna. - Oba zespoły trzeba układać, ale w kadrze zawodnicy są przecież inaczej wyszkoleni technicznie i fizycznie - tłumaczył Smuda. Zapytany o presję ze strony kibiców, która zawsze towarzyszy występom drużyny narodowej, trener zaznaczył, że występuje ona także w rozgrywkach ligowych. - Wszyscy chcemy wygrywać. Ja także jestem kibicem i gdy oglądam mecz reprezentacji, to też chcę żeby wygrali i chyba czasem denerwuję się nawet bardziej niż siedzący na ławce trener - przyznał Smuda. Opiekun Zagłębia zajął również stanowisko w kwestii okresowych raportów z pracy z kadrą, które w wypadku wyboru na selekcjonera będzie musiał przedstawiać władzom PZPN. - To prawda, że jeżeli drużyna gra słabo, to takie sprawozdanie trzeba złożyć, ale jeśli pokaże się dobrą grę na boisku, to nikt takiego raportu nie będzie wymagał - mówił. Zapewnił także, że gdyby rzeczywiście został wybrany na stanowisko trenera reprezentacji, to jego osobowość pozostanie taka sama. - Charakter Smudy jest tylko jeden i się nie zmienia - podkreślił.