INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z meczu Polska - Ukraina - początek: sobota 17.00! "Biało-czerwoni" w ostatnim czasie spisywali się znacznie poniżej oczekiwań kibiców. Nie strzelili gola w czterech kolejnych meczach, na dodatek dwa z nich przegrali bardzo wysoko (0-6 z Hiszpanią, 0-3 z Kamerunem). - Czy nasza drużyna się zmieni? Musi się zmienić, wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Cały czas jestem optymistą. W każdym klubie, w którym pracowałem, umiałem coś zbudować. Tutaj będzie podobnie - obiecał w piątek w Łodzi selekcjoner, dodając, że forma piłkarzy idzie w górę. - Prezentują się fizycznie lepiej niż kilka tygodni wcześniej, a to oznacza, że poprawiła się również ich forma sportowa. Mogę zapewnić, że każdemu z nich zależy na zwycięstwach. Wieczorem Polacy przeprowadzili na stadionie Widzewa trening, którego tylko początek był otwarty dla mediów. Smuda przyznał, że ma już praktycznie ustalony skład na mecz z Ukrainą. Gotowy do gry jest kontuzjowany podczas zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim Robert Lewandowski, ale selekcjoner nie zdecydował jeszcze, jak długo napastnik Borussii Dortmund zagra z Ukrainą. - Pozostały mi jeszcze dwa znaki zapytania, choć praktycznie mogę powiedzieć, że mam już w głowie skład na spotkanie z Ukraińcami. Nasi rywale? Oglądałem ich ostatnie mecze, również te z udziałem Dynama Kijów i Dnipro Dniepropietrowsk. Chciałbym, żebyśmy grali na podobnym poziomie jak oni. Ukraińcy mają wielu klasowych piłkarzy, my jeszcze nie. Owszem, nie brakuje w Polsce talentów, ale trzeba czasu na ich rozwój - zaznaczył selekcjoner. W sobotnim meczu w polskim zespole zadebiutuje wychowany w Niemczech Sebastian Boenisch, obrońca Werderu Brema. - Czy Sebastian nauczy się polskiego hymnu? Oczywiście, dopilnuję tego. Nie wiem, czy przypadkiem już teraz nie nuci sobie Mazurka w nocy przed snem - przyznał wyraźnie rozbawiony selekcjoner. Akurat w Łodzi Smuda może czuć się bardzo swobodnie. Stadion Widzewa, na którym odbędzie się sobotni mecz, jest mu doskonale znany. Obecny selekcjoner kadry zdobył z łódzkim klubem dwa razy mistrzostwo Polski (1996, 1997), wystąpił z nim również w Lidze Mistrzów. - Kiedy przyjechałem w piątek na stadion Widzewa, miałem wrażenie, jakbym tu zawsze był. Właściwie nic się nie zmieniło, oprócz wyglądu sali konferencyjnej i kilku innych szczegółów. Nie ukrywam, że serce zabiło mocniej, ale tak jest w przypadku stadionu każdego klubu, w którym kiedyś pracowałem - podkreślił selekcjoner.