INTERIA.PL: Czy w Bremie odbędzie pan decydującą rozmowę z Sebastianem Boenischem? Franciszek Smuda: - Tak bym tego nie określił. To będzie jedna z kilku rozmów. Chcę pokazać Sebastianowi, że się nim interesuję, że nie zapomniałem o nim, gdy był kontuzjowany. A przy okazji zobaczę bardzo ciekawe spotkanie Ligi Europejskiej - Werder kontra Valencia. Jak długo Boenisch będzie czekał z decyzją - Polska czy Niemcy? - Myślę, że już niedługo. Nie chcę jednak wywierać presji. Najlepsza jest wymiana argumentów, ale powoli kształtuje się moja kadra. Wkrótce chcę mieć jasność, który z zawodników będzie mógł uczestniczyć w majowo-czerwcowym zgrupowaniu kadry, a więc w spotkaniach z Finlandią, finalistą mundialu Serbią i faworytem mundialu, mistrzem Europy Hiszpanią... Dlatego jadę do Bremy, a wkrótce będę jeszcze raz rozmawiał z Eugenem Polanskim z Mainz. W piątek wybierze się pan do Kolonii, aby z trybun zobaczyć mecz Bundesligi FC Koeln - Borussia Moenchengladbach z udziałem Adama Matuszczyka. - Już mam przekonanie do tego chłopaka. Jednak uznałem, że wizyta na stadionie, rozmowa w cztery oczy, to coś co tylko pomoże chłopakowi w rozwoju. Będzie okazja do spotkania Łukasza Podolskiego, który świetnie wprowadza Matuszczyka do pierwszej drużyny FC Koeln... Widziałem mecze Matuszczyka z Leverkusen i Bayernem Monachium. Naprawdę chłopak jest gotowy do tego, aby podjąć wyzwanie w pierwszej reprezentacji. W sobotę wracam do Krakowa, chyba koło południa ląduję na lotnisku Balice, aby już o 16.00 wybrać się na mecz Wisły z Lechią. Jak pan widzi, ciągle jestem w podróży. Żona trochę kręci głową, pewnie mnie opuści... Nie wierzę... - Też mam nadzieję, że zapomni o rozwodzie. Przecież muszę pokazać, że potrafię stworzyć drużynę, że potrafię szukać piłkarzy. Mam w głowie jeszcze kilka nazwisk, ale o tym innym razem... Jak pan skomentuje objęcie Wisły Kraków przez Henryka Kasperczaka? - Do dziś nie mogę w to uwierzyć... Ma pan satysfakcję z wyników Zagłębia Lubin? - Wielką! Cieszę się z pracy Marka Bajora. Podąża drogą, którą wyznaczyłem w Lubinie i to przynosi świetne efekty. Proszę sobie przypomnieć, jak zaczynaliśmy w Lubinie. Po pięciu kolejkach objąłem zespół - z Markiem jako asystentem - z zerowym dorobkiem punktowym. W kwietniu organizuje pan konsultację kadry w Grodzisku Wielkopolskim. - Chcę się spotkać z chłopakami w dniach 19-21 kwietnia. Powołam 22 zawodników z polskiej ligi... Pamiętam, że w latach siedemdziesiątych takie konsultacje urządzał Jacek Gmoch. - Rzeczywiście, ale później tego zaniechano. Myślę, że niesłusznie. Wracam do tej idei po ponad trzydziestu latach. Chcę odbyć po dwa treningi w poniedziałek i wtorek, a w środę rano odbyć gierkę treningową. To bezcenne, jeśli chodzi o taktykę. Zawodnicy złapią, o co chodzi w mojej filozofii gry. Nie będzie zaskoczenia, jak otrzymają nominację do najsilniejszej kadry - tej z piłkarzami z lig zagranicznych. Rozmawiał Roman Kołtoń