Wokół sprawy utalentowanego obrońcy Werderu Brema narosło sporo niedomówień. Czy faktycznie chciał grać w koszulce z białym orłem, czy tylko sondował taką możliwość, a już wcześniej wybrał niemieckiego czarnego orła? - Oczywiście, że chciałem grać w seniorskiej reprezentacji Polski - mówi "Super Expressowi" Boenisch. - Mówiłem o tym głośno przed finałami EURO 2008 i czekałem na odzew ze strony polskiej. Ale nikt nie zadzwonił do mnie, nie wykazano żadnego zainteresowania. Po prostu PZPN olał sprawę, zresztą nie tylko moją. Rozgoryczony piłkarz, mówiąc o opieszałości naszych piłkarskich władz, nie waha się używać mocnych słów. - Schande! (po niemiecku wstyd, hańba - red.) - powtarza. - Jeśli w Niemczech pojawia się talent pochodzący z Polski, to trzeba działać błyskawicznie, a nie czekać, aż piłkarz rozwinie się i stanie się cenionym w Europie graczem. Gdyby była odpowiednia reakcja PZPN, to może dla Polski zagraliby i Klose, i Podolski. Z takimi piłkarzami można powalczyć o mistrzostwo świata - przekonuje Sebastian. Rozczarowania nie kryje też ojciec piłkarza. - Syn bardzo chciał jechać z reprezentacją Polski na EURO - mówi Piotr Boenisch. - Powtarzał, że występ w takiej imprezie to szczyt jego marzeń. Wiedział o tym zarówno pan Darek Dziekanowski, jak również asystentka selekcjonera (Marta Alf - red.). Ale wszystkich średnio to interesowało. A wystarczyło umówić się na spotkanie, usiąść i konkretnie porozmawiać - dodaje Boenisch senior, który w latach 80. grał w II-ligowym Górniku Knurów u boku... Waldemara Podolskiego, ojca Łukasza. Po przedwczesnym zakończeniu kariery z powodu kontuzji w 1988 roku Boenisch z rodziną wyjechał do Niemiec. Czy wypowiedzi piłkarza i jego ojca są szczere? Faktem jest, że rodzina Boenischów czuje się związana z Polską. Od 5 lat każde zimowe wakacje w okresie świąt spędza w Szczyrku. Tak było i w minionym roku. - Ciągnie człowieka do Polski, mimo że w Gliwicach żyje już tylko ciotka mojej żony - wyznaje pan Piotr. Sebastian kilka dni temu znów odwiedził Polskę, żeby po raz pierwszy zagrać przeciwko polskiej drużynie. W towarzyskim spotkaniu jego Werder pokonał Lecha Poznań 3:2. - Był to dla mnie szczególny występ - mówi. - Chyba nasz trener też wziął to pod uwagę, bo trzymał mnie na boisku 90 minut. Kariera Boenischa nabrała w ostatnim półroczu dużego rozpędu. Z piłkarza niechcianego w Schalke stał się podstawowym graczem Werderu. - Chciałbym poprzez występy w Bundeslidze i w Lidze Mistrzów przebić się do pierwszej reprezentacji Niemiec - deklaruje.