Gdy coś pójdzie nie tak, będziemy mieli sobie do zarzucenia, że w porę nie zareagowaliśmy. Nie można kilku rzeczy robić "trochę" dobrze. Ostatnie miesiące pokazały, ile czasu trzeba poświęcić na pracę z reprezentacją, na obserwację meczów czy negocjacje z Borcuem. Teraz rusza liga w Polsce. W marcu gramy dwa mecze w eliminacjach. One mogą się okazać kluczowe. Jeżeli noga się powinie, to decyzje o przyszłości selekcjonera może być przyspieszona. A może to też prowokacja Leo na wypadek,gdyby mu się z naszą kadrą noga powinęła? Uważam, że Beenhakker mógł poczekać z taką decyzją do maja. Wybrał fatalny czas. Teraz będzie pracował pod większym ciśnieniem. Jakiekolwiek niepowodzenie reprezentacji będzie od razu zrzucane na karb jego współpracy z Feyenoordem. Warto też zapytać ludzi z Kompanii Piwowarskiej, czy zezwalają na taki mariaż. Przecież KP wykłada sporą część pieniądzy na kontrakt Leo. To wszystko nie wpływa dobrze na wizerunek reprezentacji. Nie wiem, czy PZPN ma już wypracowane ostateczne stanowisko w tej sprawie. Jestem daleki od zaglądania do kieszeni Beenhakkera, bo do tej pory byliśmy z niego zadowoleni z jego pracy. Cieszyło nas to, że nas stać na trenera z najwyższej półki. Być może inni trenerzy zarabiają jeszcze więcej, ale Leo ma solidne zarobki, więc powinien w całości się poświęcać tylko reprezentacji Polski. To, tak jakby zawodnik występując w jednej lidze, w przerwie między sezonami, zagrałby dwa mecze dla innego klubu, bo ma akurat wolny czas. Jeżeli będziemy wygrywali, wszystko rozejdzie się po kościach, ale po co psuć coś, co dobrze idzie i narzucać na siebie dodatkową presję? Grzegorz Mielcarski,ekspert Canal+