- Już dawno nie zdobyliśmy gola po stałym fragmencie gry, więc tym bardziej należy się cieszyć - nie krył "Lewy". - Ta bramka ustawiła naszą grę, bo mogliśmy wyprowadzać kontrataki, a mamy przecież szybkich skrzydłowych, jak Kuba czy "Krzynek". Fajnie zaczęliśmy też drugą połowę. Wiedzieliśmy, że Irlandczycy się otworzą i będzie szansa ich zaskoczyć. Martwi natomiast to, że przy stanie 2:0 zamiast spokojnie dociągnąć bezpieczny wynik do końca spowodowaliśmy, że zaczęła się nerwówka. Mogliśmy zremisować, a nawet przegrać. W piłce tak już, że jedna akcja może spowodować zwrot wydarzeń na boisku. Kibicom mecz na pewno mógł się podobać, natomiast dla nas piłkarzy oraz zawodników jest po tym spotkaniu sporo materiału do przeanalizowania, zwłaszcza ostatnie pięć, sześć minut. Brakuje nam koncentracji. Popełniamy jakieś błędy, bo nagle rywal odżywa i zaczyna wierzyć, że może zdobyć bramki. Nie można do czegoś takiego dopuścić. Dla Polski mecz z Irlandią był ostatnim występem w tym roku. Lewandowski, zapytany czy był to kiepski rok dla "Biało-czerwonych" odparł: - Do pełni szczęścia zabrakło tych trzech punktów wywalczonych na Słowacji. Sytuacja w naszej grupie jest jednak otwarta - zauważył.