Wnioski z pierwszych dni zgrupowania i środowego sparingu były proste: w drużynie zawodzi komunikacja. Po rozgrzewce selekcjoner zebrał na środku boiska wszystkich piłkarzy oraz cały sztab kadry i wyjaśniał zasady prowadzenia rozmów i przekazywania poleceń na boisku. - Wy macie Internet, sms'y i e-maile, ale nie rozmawiacie ze sobą, w tym również na boisku. Skąd Boguski ma wiedzieć, że ma rywala na plecach, albo pustą bramkę przed sobą. Ktoś z was musi mu o tym powiedzieć - mówił Beenhakker, który chwilę później poprosił Rogera, aby przetłumaczył na język polski jego instrukcje. - Po polsku? Nie powiem! - oświadczył z rozbrajającym uśmiechem pomocnik Legii Warszawa. Wtedy Leo podszedł do niego i poprosił, aby wypowiedział słowa polskiego hymnu, a Roger pięknie wyrecytował: "Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy" i nagle na boisku rozległ się głośny śmiech wszystkich zebranych. Ta humorystyczna scenka rozruszała i obudziła zawodników, którzy już do końca zajęć nie mieli problemów z komunikacją. Podczas gierki na jednej połowie boiska piłkarze przekazywali sobie głośno uwagi i polecenia, co znacznie poprawiło humor Leo Beenhakkera. Selekcjoner odzyskał dobry nastrój jednak głównie dzięki możliwości treningu na trawiastym boisku. - Jak czuję trawę pod nogami jestem szczęśliwy, bo naprawdę kocham moją pracę - oświadczył holenderski szkoleniowiec. Pod koniec zajęć drobnego urazu nabawił się Michał Zieliński, który utykając opuścił boisko. Co ciekawe chwilę wcześniej napastnik Polonii Bytom, zdobył w gierce piękną bramkę, przyjmując piłkę na klatkę piersiową i uderzając z woleja. W piątek wyjaśni się, czy zdrowie pozwoli mu zademonstrować takie uderzenie w sobotnim spotkaniu z Litwą.