"Cała Polska fachowców siedzących głęboko w temacie aż huczy i jest to tajemnicą poliszynela, iż Leo Beenhakker ze swoim "przydupasem" de Zeeuwem zajmują się handlem "żywym towarem", a nas i nasz kraj mają głęboko w dupie. Gdy go w końcu wyrzucą, zawodnicy będą mogli zacząć mówić i prawda wyjdzie na jaw, jak to najczęściej bywa, to wtedy nasz Leo będzie już daleko z suto wypchanym kontem, a co gorsza, będzie mógł opowiadać, że większych baranów od Polaków w swojej 40-letniej karierze trenersko-menedżerskiej jeszcze nie spotkał" - napisał Osuch. Zarzuty o podobnej wymowie w stosunku do Beenhakkera zgłaszał wcześniej m.in. Jan Tomaszewski. Leo był oburzony takim stawianiem sprawy i zapowiedział, że przypadku ich ponowienia skieruje sprawę do sądu. Na dzisiejszej konferencji prasowej Holender odniósł się, do zarzutów Osucha: - Każdy ma prawo krytykowania, sposobu, w jaki prowadzę reprezentację, ale nikt nie ma prawa podważać mojej uczciwości - stwierdził stanowczo Leo. - W tej sprawie już skontaktowałem się z prawnikiem. Ten pan ma licencję UEFA, więc o jego postępowaniu zostanie też poinformowana UEFA.