Lato nie chciał przesądzać ostatecznego składu personalnego sztabu szkoleniowego reprezentacji i przypomniał, że na razie są to propozycje zgłoszone przez Smudę, nad którymi dyskutować będzie kierownictwo związku. Prezes akceptuje jednak zarówno kierunek obrany przez selekcjonera jak i proponowane osoby. "Tacy ludzie jak Marek Koźmiński czy Tomasz Wałdoch to byli reprezentanci kraju" - powiedział Lato, dodając, że współpraca ze znanymi i cieszącymi się dobrą opinią osobami z polskiego środowiska piłkarskiego jest lepsza od angażowania "osób przypadkowych". Jako przykład takiej osoby prezes PZPN podał Jana de Zeeuwa, menedżera reprezentacji prowadzonej przez Leo Beenhakkera. Wracając do nominacji selekcjonera, Lato powiedział, że z uwagi na obowiązujące kontrakty klubowe kilku kandydatów wybór ograniczył się do dwójki - Henryk Kasperczak i Franciszek Smuda. "Sześcioosobowy zespół dyskutował nad tym dwa dni - wyjaśnił. - Braliśmy pod uwagę ogromne doświadczenie międzynarodowe Kasperczaka z jednej strony i sukcesy z drużynami klubowymi Smudy z drugiej. Postawiliśmy na Smudę i będziemy go wspierać". Nieco żartobliwie dodał, że jakakolwiek byłaby decyzja i tak "wina" spada na niego. "Jeśli byłby to Kasperczak usłyszałbym, że przeważyły lata spędzone wspólnie na boisku, kiedy wybrałem Smudę - słyszę, że staram się przypodobać kibicom, którzy byli jego zwolennikami".