Spotkanie Brazylia - Ghana śledziłem z trybun stadionu w Dortmundzie. Piłka nożna to dla mnie fascynacja, a każdy mecz w finałach mistrzostw świata to prawdziwe święto. Widziałem tych meczów kilkadziesiąt w finałach MŚ 1998, 2002 i 2006. Nie przypuszczałem jednak, że jeden z nich mógł być ustawiony (a może więcej?!). Hill twierdzi: "Słyszałem o czterech spotkaniach, ale co do trzech nie mam dowodów". Prasa na Zachodzie wymienia - poza spotkaniem canarinhos z Ghaną - także mecze Ghany z Włochami, Włochów z Ukrainą i Anglii z Ekwadorem. Mecz Brazylii z Ghaną na zawsze pozostanie w annałach światowej piłki jako spotkanie, w którym Ronaldo stał się samodzielnym rekordzistą pod względem liczby bramek w finałach MŚ. Już w 5 minucie "Ronni" wbiegł między środkowych obrońców Ghany, otrzymał prostopadłe podanie od Kaki, minął bramkarza Kingstona i strzelił do siatki. To był 15 gol Brazylijczyka w finałach MŚ. Legendarny Gerd Mueller ma 14 trafień, Francuz Just Fontaine 13, a wielki Pele 12? Analizując bramkę Ronaldo, przeglądałem kilka albumów poświęconych turniejowi w Niemczech. Znajduję w nich fakt, że gol Ronaldo mógł być uznany przez arbitra, ponieważ "zdrzemnął się" prawy obrońca Ghany, Pantsil. Nie zachował linii z środkowymi obrońcami, Mensahem i Shillą Illiasu... W 45 minucie padł gol Adriano na 2:0. Brazylijczyk był na ewidentnym spalonym, ale trafienie zaliczył Słowak Lubos Michel. Canarinhos schodząc na przerwę, zostali wygwizdani! Za gola "ze spalonego", a także styl gry - zupełnie pozbawiony inwencji. W 83 minucie zawodnicy Ghany próbowali zastawić pułapkę ofsajdową, co wykorzystał Ze Roberto podwyższając na 3:0. Warto nadmienić, że Ghana w tym spotkaniu oddała aż 22 strzały, podczas gdy Brazylijczycy tylko 12. Cóż, ale to oni trzy razy pokonali Kingstona, podczas gdy Dida zachował czyste konto. Hill w wywiadzie dla magazynu "Spiegel" relacjonuje: "Tego dnia byłem na trybunach stadionu w Dortmundzie i po ostatnim gwizdku płakałem. Byłem świadom, że stałem się świadkiem oszustwa. Dwa dni przed spotkaniem dowiedziałem się, że Brazylia wygra różnicą co najmniej dwóch goli". Otto Addo, który przez lata grał w czołowych klubach Europy, a tego dnia siedział na ławce rezerwowych wspomina: "Dla mnie zastanawiające jest, dlaczego trener Ratomir Dujković nie wprowadził do gry żadnego ofensywnego zawodnika. I jasnym jest, że są piłkarze podatni na różne naciski. Niektórzy wcale nie grali w wielkich klubach, a wtedy jest tylko kwestia ceny, jaką ktoś chce zapłacić". Swego czasu pytałem słynnego polskiego trenera o to, jak można sprzedać mecz w finałach mistrzostw świata. Odparł: "Jesteś młodym człowiekiem - nic nie rozumiesz". Argumentowałem: "Można zostać mistrzem świata, to coś największego w piłce". Szkoleniowiec pociągnął łyk whisky i odparł: "Człowieku, oni myślą zielonymi". "Czym myślą?" - dopytywałem się naiwnie. "Zielonymi!". Niemal krzyczał. "Zielonymi, czyli dolcami. Kasą, forsą, jak chcesz to nazwać!". Do dziś myślę o tej rozmowie przy whisky, w której uczestniczyłem z moim przyjacielem, pasjonatem finałów MŚ Marianem Kmitą... Pamiętamy także, że Robert Gadocha przyjął 20 tysięcy dolarów od Argentyńczyków, aby Polacy nie odpuścili meczu Włochom w finałach MŚ 1974. Biało-czerwoni wygrali z Italią 2:1, ale Gadocha - co publicznie potwierdziła jego żona - nie podzielił się kasą z kolegami. Po latach pierwszy aferę wykrył Grzegorz Lato. Szczegóły poznał od jednego z Argentyńczyków, którego spotkał w czasie swojej gry w Meksyku. Hill - na co dzień nie tylko dziennikarz śledczy, ale także naukowiec uniwersytetu w Oxfordzie - zjeździł cały świat, aby udowodnić, że mecze są ustawiane na potrzeby mafii, która czerpie korzyści z zakładów bukmacherskich. Legalne obroty zakładów bukmacherskich to kilkanaście miliardów euro rocznie. Jednak szacuje się, że to tylko mała część światowego rynku. W samych Chinach nielegalne zakłady to 50 miliardów euro rocznie! Hill nie wymienia nazwiska człowieka, z którym spotkał się w Bangkoku, a który od piętnastu lat zajmuje się ustawianiem meczów. Jednak w książce często powołuje się na rozmowy z nim, określając go mianem Lee Chin. Ten człowiek od lat miał pozostawać w kontakcie z byłym bramkarzem reprezentacji Ghany Abukari Dambą, który ostatnio pracował jako trener juniorskich reprezentacji swego kraju. Damba ułatwiał kontakt Azjatom z reprezentantami Ghany - także w czasie ostatnich finałów mistrzostw świata 2006 roku. Reprezentanci tego kraju w Niemczech długo kłócili się o kasę z działaczami rodzimej federacji. Ostatecznie mieli otrzymywać 20 tysięcy dolarów za zwycięstwo. Lee Chin tak miał skomentować te premie: "No tak, ale zwycięstwo nie jest pewne, a u mnie każdy z piłkarzy miał zagwarantowane 30 tysięcy dolarów". 30 tysięcy "zielonych" srebrników... Hill rozmawiał z czołowymi piłkarzami Ghany. Wszyscy zaprzeczali i odsyłali do szefa drużyny Appiaha. Ten - niespodziewanie dla kanadyjskiego autora - potwierdził propozycje premii, ale za zwycięstwa - w finałach MŚ do lat 20 w Malezji (1997) i w finałach turnieju piłkarskiego Igrzysk Olimpijskich w Grecji (2004). W Niemczech głośny jest przypadek Williama Bee Wah Lima, który posługiwał się czterema nazwiskami, trzema paszportami i... trzema datami urodzenia. Ten człowiek 26 listopada 2005 roku postawił 2,8 miliona euro na zwycięstwo Hannover 96 z 1. FC Kaiserslautern ( część tej kwoty na wygraną gospodarzy różnicą dwóch goli). Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem 5:1, a Lim zarobił w jedno popołudnie 2,2 miliona euro. Później został aresztowany. W jego mieszkaniu w Mainz znajdowało się dwanaście komputerów, z których w jednej chwili można było obstawiać wyniki meczów. W czasie podsłuchu telefonów - tylko przez dwa tygodnie - uzyskano materiał, który pozwala twierdzić, że Lim starał się wpłynąć na wyniki ośmiu meczów! Gdzie dziś przebywa Lim? Gdy wyszedł za kaucją, po prostu się ulotnił. Jeden z jego współpracowników twierdzi, że przebywa w Malezji. Od dwóch lat FIFA wdraża specjalny system kontroli, który ma wskazywać podejrzane obstawianie meczów piłkarskich. Tyle, że w czasie finałów MŚ 2006 ten system był dopiero planowany... Roman Kołtoń