Lato świetnie się czuje w roli prezesa PZPN. To spełnienie jego życia - to stanowisko, ten splendor, kiedy może sobie konwersować (a nawet przemawiać!) po angielsku, ta pensja, która regularnie wpływa na jego konto... Problemem jest rozwiązywanie szeregu problemów. A to trzeba współpracować z Beenhakkerem, a to należy go przywoływać do porządku, a to zwolnić Holendra, a to należy postawić na Majewskiego, aby po chwili go odstrzelić, a to trzeba negocjować ze Smudą, a później jeszcze pogadać z Kasperczakiem. Ba, nawet wysłuchać Zaccheroniego! Wymieniam aktywność prezesa PZPN tylko na jednym ze stu pól, które mu podlegają... Nic dziwnego, że w piątek Lacie spadł kamień z serca - pojawił się nowy selekcjoner na lata. Selekcjoner wedle hasła Adama Michnika z 1989 roku pod adresem komunistów: "Wasz prezydent, nasz premier". Wtedy też generał Jaruzelski najpierw postawił na Kiszczaka (tak jak teraz Lato na Majewskiego). Jednak Kiszczak nie zdołał sformować gabinetu i Jaruzelski powierzył misję tworzenia nowego rządu Mazowieckiemu, co było wyłomem w całym bloku komunistycznym. Smuda, ulubieniec tłumów, ten który mówi: "Łysego znam jeszcze z dawnych, piłkarskich czasów z Mielca. Wie, że mnie nie można przekręcić". Smuda teraz będzie ogniskował uwagę. Będzie skupiał na sobie zainteresowanie mediów. A także - nie ma co ukrywać, skupi presję kibiców. Ile można żyć skandalami, delegatami, kontraktami, sądami, skorumpowanymi sędziami? Esencją futbolu jest dziewięćdziesiąt minut na zielonej murawie - w blasku jupiterów w walce o stawkę. Wychodzi jedenastu piłkarzy, którzy mają zrealizować jakąś taktykę. Emocje sięgają zenitu... Smuda wyznał w piątek: "Oczyma wyobraźni widzę nowe stadiony w Polsce. Widzę, co się dzieje we Wrocławiu, czy w Warszawie. Jak te potężne konstrukcje szybko powstają. Czuję, że na tych nowych stadionach będą grane wielkie spektakle. Horrory, do jakich przyzwyczaiłem fanów jako trener klubowy". Na 903 dni do rozpoczęcia finałów EURO 2012 Smuda odetchnął. Spełnił się jego życiowy sen. "Znasz mnie - wiesz, że nie zadowolę się samą posadą. Zrobię wszystko, aby zmienić oblicze reprezentacji. A zaczynam od zera, bo tak trzeba określić stan kadry po pracy Beenhakkera". <a href="http://sport.interia.pl/felietony/kolton">ZOBACZ WSZYSTKIE FELIETONY ROMANA KOŁTONIA DLA INTERIA.PL!</a>