Na szczęście w Kapsztadzie wreszcie świeci słońce. Urokliwa plaża z widokiem na Górę Stołową oraz na nowy stadion, który będzie areną MŚ 2010, była dobrym miejscem na przeprowadzenie treningu, który oprócz walorów sportowych miał w sobie również elementy integracyjne. Po grze w "dziadka" w trzech grupach, zawodnicy biegali wzdłuż brzegu, a po powrocie rozegrano gierkę, w której zamiast bramek, użyto wbitych w piasek tyczek. Największą frajdę stanowiły wybicia piłki do wody, gdzie dochodziło do walki wręcz, przy próbach przewrócenia do wody. - Uwaga rekin! - krzyknął któryś z zawodników, gdy kolejny raz piłka wylądowała w ciepłej wodzie Oceanu Atlantyckiego. Po zakończeniu gierki Michał Żewłakow wbiegł do wody i skrył się w falach. Za nim pobiegli Dariusz Dudka, Jacek Krzynówek i ekipa poznańskiego Lecha z Bartoszem Bosackim na czele. Jednym z zawodników, który nie chciał się moczyć i wybrał odpoczynek na piasku był Marek Saganowski, na którego zastawiono zasadzkę i mimo głośnych okrzyków protestu wykąpano w wodach Atlantyku. - To nie był żaden trening, to była zabawa, dla rozluźnienia atmosfery. Poważne zajęcia będziemy mieli wieczorem - powiedział Leo Beenhakker.