"Tempo gry nawet w meczu z Austriakami było dla nas za wysokie" - powiedział. "Przykro to stwierdzić, ale byliśmy najsłabszym zespołem w naszej grupie. A to przecież Austria miała być tym outsiderem. Niestety odstawaliśmy od innych zespołów" - skomentował Juskowiak. Według 39-krotnego reprezentanta kraju, przyczyn słabego występu "biało-czerwonych" na Euro 2008 było wiele. "Źle byliśmy przygotowani do mistrzostw pod względem kondycyjnym i szybkościowym. Tempo gry nawet w meczu z Austriakami było dla nas za wysokie. Najlepiej prezentowaliśmy się w inauguracyjnym spotkaniu z Niemcami, ale tam z kolei zostały popełnione błędy taktyczne. Nie można postawić na otwartą grę przeciwko Niemcom, trzymać linię obrony na 30, 40-tym metrze i próbować "łapać" rywali na spalonym. To udawało się w meczach przed turniejem z Albanią i Macedonią, ale te reprezentacje grają znacznie wolniej i łatwiej jest ustawić pułapkę ofsajdową" - ocenił. Juskowiak zwraca uwagę na dużą ilość kontuzji w polskim zespole. "Większość to urazy mięśniowe. To może oznaczać, że albo za dużo piłkarze trenowali, albo za mało. Uważam, że głos w tej sprawie powinien zabrać człowiek odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne drużyny. Przecież mówiono przed turniejem, że jesteśmy do niego bardzo dobrze przygotowani" - podkreślił. Jego zdaniem niepotrzebnie też rozdmuchano oczekiwania kibiców, w czym miał udział również selekcjoner kadry Leo Beenhakker. "Niepotrzebnie mówił, że jedziemy po mistrzostwo, po czym stwierdził, że cudem było zakwalifikowanie się do Euro. A trzeba dodać, że Holender miał komfortową sytuację w porównania do poprzedników - Engela czy Janasa. Nie musiał się tłumaczyć ze swoich decyzji personalnych, ja jednak uważam, że duży błąd popełniono nie zabierając do Austrii Pawła Brożka czy najbardziej utalentowanego polskiego pomocnika Radosława Majewskiego. Po mistrzostwach powinniśmy do tych piłkarzy wrócić". Były piłkarz m.in. Lecha Poznań, Sportingu Lizbona i VfL Wolfsburg dodał, że przydałyby się korekty w sztabie szkoleniowym Beenhakkera. "W sztabie jest chyba z siedmiu ludzi, ale zabrakło miejsca na psychologa. Często tak jest, że starsi trenerzy uważają, że sami są najlepszymi psychologami" - podsumował.