Iwański nie wyobraża sobie, by piłkarze reprezentacji Polski mogli nie wierzyć w sukces w sobotnim meczu z Czechami w ramach eliminacji do mistrzostw świata 2010 w RPA. - Dlaczego miałoby nie być wiary w zwycięstwo? Po to się gra w piłkę, aby do każdego meczu podchodzić z wiarą w sukces. Chyba żaden piłkarz nie powie, że nie liczy na zwycięstwo - stwierdził reprezentant Polski. Poprzedni selekcjoner polskiej kadry Leo Beenhakker uważał, że Iwański jest za słaby na grę w biało-czerwonych barwach. - Każdy może mieć swoje zdanie. Pan Beenhakker miał swoją opinię na mój temat, ja miałem inną. Jednak moje zdanie mogę sprzedawać jedynie na boisku, reklamując się podczas treningów i meczów, a nie poprzez media - zauważył Iwański. Reprezentant Polski nie chciał skomentować postawy kibiców, którzy zapowiadają bojkot meczów z udziałem podopiecznych Stefana Majewskiego. - Nie lubię wypowiadać się na temat kibiców, bo ludzie mogą źle odebrać moje słowa. Kibice są dwunastym zawodnikiem, szczególnie na Stadionie Śląskim, gdzie przychodzi najwięcej fanów i jest najlepsza atmosfera. Zazwyczaj reprezentacja notuje tam dobre wyniki - powiedział Iwański. Pomocnik warszawskiej Legii nie przejmuje się atmosferą, jaka panuje wokół PZPN-u i polskiej reprezentacji. - Ja w ogóle o tym nie myślę. Co z tego, że jest zła atmosfera i że kibice narzekają? Od reprezentacji wymaga się zawsze gry o zwycięstwo, więc w tym momencie myślę o tym, żeby pokonać Czechów, a nie o tym, jaka jest atmosfera - zakończył.