Na spotkanie, które odbędzie się 5. września na Stadionie Śląskim w Chorzowie wybiera się około 2 tysięcy fanów reprezentacji, ale w Irlandii Północnej pojawiły się obawy o ich bezpieczeństwo. To między innymi pokłosie wydarzeń, które miały miejsce w marcu tego roku, kiedy Irlandczycy gościli nasz zespół. Na ulicach Belfastu polscy kibice wywołali zamieszki, a na stadionie w czasie meczu obie strony zachowywały się nieodpowiednio - spotkanie zostało przerwane na kilka minut po tym, jak sędzia liniowy został trafiony monetą rzuconą z sektora kibiców gospodarzy. PZPN niespełna trzy miesiące przed rewanżem zmienił miejsce rozegrania meczu i zamiast pierwotnie planowego Szczecina, reprezentacje gościł będzie Chorzów. To wywołało fale oburzenia wśród Irlandczyków, a Kennedy zapowiedział, że wystąpi do FIFA o odszkodowanie za tą zmianę. - Staramy się, by możliwie jak najbardziej ułatwić kibicom podróż do Polski. Robimy też wszystko, by we współpracy z policją i polskimi władzami zadbać o to, by mieć pewność, że nasi fani dotrą na mecz i wrócą do domu bez żadnych problemów - zapowiedział Kennedy. - Sprawa bezpieczeństwa jest bardzo ważna i mam nadzieję, że zmiana stadionu i niewygoda kibiców nie wywrą negatywnych skutków - dodaje szef IZP. - Nasz człowiek od bezpieczeństwa i policja odwiedzą Polskę. Ja rozmawiałem już z polskim konsulem w Newry, a dzięki niemu jesteśmy w kontakcie z polską ambasadą w Londynie - tłumaczy Kennedy. - 7 lipca spotkamy się z polskim reprezentantem do spraw bezpieczeństwa, który przybędzie do nas z Londynu - dodaje. - Pierwotna arena meczu znajdowała się bliżej Berlina, dokąd mieli udać się nasi kibice. Chcemy, by co najmniej podstawiono busy do Berlina, które przewiozą kibiców na mecz i z powrotem. To bardzo długa podróż, rozwiązanie nie jest idealne, ale może dać fanom pewną nadzieję. Kibice, którzy zjawią się w piątek będą potrzebować wszelkiej pomocy, by dostać się na stadion - mówi Kennedy. Prezydent IZP przyznał, że mimo chęci, ciężko było mu skontaktować się z polskimi władzami piłkarskimi... - Namęczyliśmy, by rozpocząć z nimi dialog, ponieważ mieli trzydniową przerwę świąteczną. Nie odpowiadali na e-maile i powiedzieli nam, że nie mogą rozmawiać po angielsku... - tłumaczy Kennedy. - W związku z tym, że nie udało nam się skontaktować z polskimi władzami, sprawa odszkodowania nie ruszyła się z miejsca - kończy szef irlandzkiego związku.