To nie był udany rok dla Artura Boruca. Problemy w życiu prywatnym odcisnęły piętno na jego grze. Popełniał koszmarne błędy zarówno w Celtiku, jak i w reprezentacji Polski. Jednak bramkarz "Celtów" twierdzi, że w nowy rok wkracza w znacznie lepszym nastroju. "Najważniejsze jest dla mnie to, że znów potrafię cieszyć się życiem. Rozwiodłem się, uregulowałem wszystkie sprawy z tym związane, choć kosztowało mnie to bardzo wiele wysiłku. Teraz mieszkam z moimi ukochanymi i jestem szczęśliwy" - powiedział Artur Boruc, przyznając że "aby dobrze grać, piłkarz musi mieć wszystko poukładane. I w głowie, i w domu". Jeszcze kilka miesięcy temu twierdził zupełnie inaczej, lecz: "przez ostatni rok dostałem od życia mocno po dupie, więc zmieniłem zdanie". Kariera polskiego bramkarza, który błyszczał podczas Euro 2008, w kończącym się roku mocno wyhamowała. "Borubar" przekonuje jednak, że nie powiedział ostatniego słowa i ma ambicje, aby zawiesić sobie poprzeczkę jeszcze wyżej i podjąć wyzwanie gry w silniejszym klubie. Powrót do reprezentacji uważa za priorytet, choć na razie nikt nie kontaktował się z nim w tej sprawie. "Widocznie Majewski i Smuda uważali, że są w Polsce lepsi bramkarze ode mnie. OK. Nie ma sensu się żalić" - stwierdził. Zapytany o inne noworoczne przyrzeczenia, wypalił w swoim stylu: "Niech pomyślę... Pewnie rzucę papierosy i przestanę pić wódkę, schudnę dwadzieścia kilogramów. Zrobiłbym też coś dla świata. Załatam czarną dziurę, powalczę z głodem w Etiopii".