Odpowiedź jest prosta: nikt nie wierzył, że potrafią coś dobrze zrobić, a tu taka niespodzianka. Gdyby tak karano, nie byłoby medali Pić, to my umiemy. Gdyby w przeszłości jednak karało się piłkarzy za pomeczowe przyjęcia, to myślę, że nigdy byśmy nie słuchali Mazurka Dąbrowskiego na olimpiadzie w Monachium w 1972 r., o medalach MŚ 1974 r. i 1982 r. lepiej nie mówmy - nie wyszlibyśmy nawet z grupy! Co robiło ośmiu piłkarzy zwolnionych ze zgrupowania przez sztab reprezentacji po meczu z Australią, nikt nie wie. To, co robili pozostali, jest bardzo proste: spotkali się w pokoju, wymienili się poglądami i zgodnie z polską tradycją przechylili kilka głębszych. Kłopoty z równowagą dwóch panów M. Największe trudności z utrzymaniem się na nogach miało dwóch panów M., ale akurat ich nikt nie mógł złapać, bo nie mieli sił wyjść na korytarz. Zrobili to Sławomir Peszko i Maciej Iwański, którzy zgodnie z komunistycznymi zasadami zostali przykładnie ukarani. Mam spore wątpliwości, czy Iwańskiego w ogóle można karać. Przyczyna jest bardzo prosta: ten chłopak nie miał prawa być tam, gdzie był. Gra tak słabo, że nie wolno go było powoływać do reprezentacji. Wystarczyło spojrzeć na to, co robił w warszawskiej Legii. Pewnie polski "Miccoli" był faktem powołania tak zaskoczony, że postanowił to uczcić i oblać! Iwański? To powołajmy jeszcze brata Bońka albo Kowalczyka Sam bym się zdziwił, gdyby Franek Smuda powołał mego brata (nazwisko ma ciekawe) albo Wojtka Kowalczyka - oni pewnie też z tej okazji daliby sobie mocno "w szyję". Budujemy reprezentację na Euro 2012 i dwóch zawodników mamy już "odstrzelonych". Proponuję zmienić system i zasady kontroli piłkarzy po meczach kadry, przede wszystkim tych, jakie rozegramy w Stanach Zjednoczonych, gdyż istnieje naprawdę wielkie ryzyko, że za dwa lata Jan Tomaszewski będzie musiał schudnąć 40 kg, żeby mógł bronić polskiej bramki, a atak: Boniek - Lato - Lubański, to wcale nie utopia! Naszych piłkarzy nie oduczymy picia, natomiast można ich nauczyć wspólnego spędzania czasu po meczu. We Włoszech po spotkaniach, kto ma chęć idzie sobie spokojnie do baru. W kulturalnych warunkach można sobie porozmawiać, pośmiać się, przeanalizować mecz, spotkać ze znajomymi. Gdy pojawia się chęć na drinka, piwko, koniaczek, whisky, to proszę - jedna, druga, czy trzecia kolejka. Potem spokojnie do pokojów hotelowych. Gramy do końca, ale przy stole, a nie na boisku Problem w tym, że my tego nie umiemy robić. Pijaństwo, to nasza wada narodowa, problem, który dotyka wielu Polaków, a w kadrze, jak się nie mylę, grają przecież sami Polacy. Na boisku często mamy problemy z hasłem: "Gramy do końca". Na spotkaniach towarzyskich, przy suto zastawionym stole, picie to nasz największy atut. To się nie zmieni albo inaczej - zbyt dużo na to potrzeba czasu, nie ma szans na to, by efekty widoczne były już teraz. Póki co, naprawdę mam prośbę: albo pozwolimy im coś "łyknąć" po meczu, albo trzeba już powołać kadrę B, ale nie tę Majewskiego, tylko złożoną z legend polskiej piłki. Legendy poza kontrolą Jak potrenujemy trzy lata, a w tym czasie "spec-grupa" złapie za rękę wszystkich obecnych reprezentantów, to szykuje nam się całkiem niezła "paka". Trzeba jednak zastosować taryfę ulgową i nie kontrolować legend. Daję słowo honoru - znając wszystkich, że mielibyśmy wielkie problemy ze skompletowaniem "jedenastki". Pić trzeba umieć. Jeśli nie wiesz jak to robić, kiedy, jeśli nie masz hamulców, to daj sobie z tym święty spokój. A swoją drogą, to jestem ciekawy kto poinformował prasę i kto poprosił o ujawnienie tego znanego i nieświeżego już newsa. Aż boję się powiedzieć, jakie nazwisko ciśnie mi się na usta. <a href="http://boniekzibi.blog.interia.pl/?id=1951648">Dyskutuj ze Zbigniewem Bońkiem na jego blogu</a> *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.