Po przerwie "Fabiana" przyćmił Andriej Arszawin, strzelec czterech goli. Takiego piłkarza nie widziało Anfield Road od 63 lat! Także cztery gole puścił Polak, ale mimo tego dostał wysokie noty od brytyjskich dziennikarzy. "Skysports" ocenił go na siódemkę. Wyższą notą - dziesiątką - nagrodzono tylko Arszawina. "Daily Telegraph" porównał nawet Fabiańskiego do Jana Tomaszewskiego, podkeślając cudowną przemianę naszego bramkarza po słabym sobotnim meczu w półfinale Pucharu Anglii przeciwko Chelsea Londyn (1:2). Internauci "Daily Telegraph" wyżej ocenili jedynie Arszawina. Według nich Polak był lepszy od Fernando Torresa czy Yossiego Benayouna. Z kolei według "The Sun" zarówno Fabiański, jak i rosyjski snajper Arsenalu zasłużyli na ósemki. Fabiański świetnie wszedł w mecz broniąc groźny strzał Torresa. W kolejnych minutach piłkarze "The Reds" podnosili przed nim poprzeczkę. Po przerwie aż czterokrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki, jednak główną winę ponosili za to obrońcy Arsenalu. Jedynie przy drugim golu Polak nie zachował się najlepiej. Nie chodzi nawet o to, że dał się wepchnąć do bramki i wybił piłkę już zza linii, ale wcześniej powinien przeciąć dośrodkowanie Dirka Kuyta. Chwila zawahania okazała się bardzo kosztowna. Świetny mecz Fabiańskiego tym bardziej zasługuje na uwagę, że nasz reprezentant w ciągu zaledwie trzech dni potrafił odbudować się po słabym występie przeciwko Chelsea. Po tamtym spotkaniu trener Arsene Wenger nie tylko nie obwiniał go za porażkę, ale dodatkowo dał mu wsparcie mówiąc: "Nadal w niego wierzę i wiem, że już wkrótce może być jednym z najlepszych na świecie specjalistów na tej pozycji. Ma niesamowity talent i jestem przekonany, że go spożytkuje". Fabiański spłacił dług. Szkoda jednak, że już w sobotę między słupki "Kanonierów" ma wrócić kontuzjowany obecnie Manuel Almunia. Zobacz zdjęcia z meczu Liverpool - Arsenal!!