INTERIA.PL: Zgodzisz się, że pierwszy gol obciąża twoje konto? Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski: - Ponoszę pełną odpowiedzialność za stratę tej bramki. Od każdego bramkarza wymaga się, aby takie strzały bronił. Jak najbardziej, przyznaję się do błędu. Z czego on wynikał? - Byłem przed meczem uczulany na Balotelliego. Zrobiłem niestety o jeden krok za dużo do przodu, a piłka wpadła mi "za kołnierz", w lewy róg. Próbowałem się cofać, ale na skuteczną interwencję było już za późno. Muszę tę sytuację zobaczyć jeszcze raz w powtórkach i na spokojnie przeanalizować. A jak usprawiedliwiłbyś utratę drugiej bramki, gdy piłka przeleciała ci między nogami? - Straciliśmy ją w sposób frajerski. Piłka wpadła mi w środek bramki, chociaż zupełnie nie powinna. Zresztą w ogóle nie powinno nam się zdarzyć, by włoski napastnik znalazł się w takiej czystej sytuacji strzeleckiej. Co dalej? - Mimo porażki, na pewno ten mecz przybliża nas do Euro 2012 w tym sensie, że Włosi obnażyli nasze błędy i wiemy, czego mamy się uczyć. Zebraliśmy cenne doświadczenie, którego do dzisiaj nam brakowało. Włosi byli zespołem lepszym technicznie, stwarzali więcej sytuacji, ale analizując sposób, w jaki traciliśmy bramki, mecz ten mógł się zakończyć remisem 0-0. Gdybyśmy byli bardziej doświadczonym zespołem, tak by się stało. Sporo pokrzykiwałeś w kierunku obrońców. Czy rzeczywiście ustawienie linii defensywnej wyglądało tak fatalnie? - Nie, krzyczałem, bo to jest część mojej roboty. Taka właśnie jest moja rola. Czy po tym meczu czujesz się nadal pewniakiem do gry na Euro 2012? - Ja się nigdy nim nie czułem i dopóki nie stanę w bramce na Euro 2012, nie będę się tak czuł. Dużo pracy przede mną, aby na takie miejsce zasłużyć. Rafał Murawski dla INTERIA.PL - Odnoszę wrażenie, że do sześćdziesiątej minuty popełniliśmy dwa błędy, które w skutkach były dla nas tragiczne. Nie było to nasze najlepsze spotkanie. Włosi nie mieli dużo sytuacji, ale stworzyli przewagę w środku pola, jednak wygrali zasłużenie. Nie wiem, czy po takim meczu kibice mają prawo obawiać się Włochów na Euro 2012. Do turnieju zostało w końcu jeszcze dużo czasu, a takie mecze jak ten dzisiejszy się zdarzają. Na przyszłorocznych mistrzostwach mecze będą toczyły się o bardzo dużą stawkę i każdy do takich spotkań będzie podchodził z dużą koncentracją. Mam nadzieję, że będzie to dla nas solidna nauczka przed kolejnym meczem z Węgrami. Przede wszystkim musimy poprawić grę obronną. To nasze główne zadanie na te kilka miesięcy. Gęsta atmosfera, która panuje wokół kadry na pewno nam nie sprzyja, jednak my staramy się odciąć od tego co się dzieje, gdyż to pośrednio uderza również w nas. Rozmawiał we Wrocławiu: Konrad Kaźmierczak