- Cały czas powtarzam, że chcę zobaczyć, jak zawodnicy prezentują się na różnych pozycjach - tłumaczył Smuda dlaczego zamiast zgrywać podstawowy skład, da szansę tym piłkarzom, którzy grali rzadziej. - Czasem w trakcie meczu są takie sytuacje, że trzeba natychmiast zareagować, przesunąć kogoś na inną pozycję, bo na ławce rezerwowych nie ma odpowiedniego zawodnika, dlatego muszę się sam przekonać, jak ktoś spisuje się na różnych pozycjach. Ja nie mam tych zawodników na co dzień, nie mogę tego wyćwiczyć na zgrupowaniach kadry - tłumaczył "Franz". Obserwując niedzielny trening można było dojść do wniosku, że przeciwko Węgrom Smuda wystawi następujący skład: Fabiański - Wojtkowiak, Wasilewski, Głowacki, Komorowski - Matuszczyk, Polanski, Dudka - Rybus, Błaszczykowski - Brożek. Smuda nie chciał zdradzić czy tak rzeczywiście będzie: - Nie zawsze jest tak, że ci co grają na treningu w żółtych kamizelkach zagrają w wyjściowym składzie. Na przykład przed meczem z Koreą w Seulu dokonałem zmiany w ostatniej chwili - przypomniał Smuda i dodał, że pod znakiem zapytania stoi występ Eugena Polanskiego, który ma problemy ze ścięgnem Achillesa. Selekcjoner rozwiał też wątpliwości związane z obsadą bramki. - Będzie bronił Fabiański, tak ustaliliśmy na początku zgrupowania. Trener naszej kadry nie zaprzeczył jednak, że na razie nie widzi w podstawowym składzie Adriana Mierzejewskiego. - Tonie jest ten sam zawodnik, który wcześniej przyjeżdżał na kadrę. Został kupiony do Trabzonsporu za duże pieniądze, wiele się od niego oczekuje i ta świadomość go chyba paraliżuje. Przedtem potrafił zablokować piłkę ciałem, nie dawał się odepchnąć, dryblował. Teraz tego wszystkiego nie widzę u niego podczas gierek na treningu - tłumaczy selekcjoner. Za to z Węgrami zagrają na pewno dwaj piłkarze, którzy rzadko występują w meczach ligowych swoich klubów - Adam Matuszczyk i Paweł Brożek. Smuda zdaje sobie sprawę, że zwłaszcza "Brozio" nie jest w dobrej formie. - Zimą musi zmienić klub, przejść do słabszego zespołu, ale takiego, gdzie będzie grał - nie kryje "Franz". - Teraz jednak widzicie, dlaczego nie gramy dwójką napastników, a byli tacy, którzy mnie do tego namawiali. Smuda powiedział, że zimą klub powinni zmienić także Matuszczyk i Obraniak. - Rozmawiałem z Ludo i przyznał, że musi odejść z Lille, bo z tego że siedzi na ławce nic nie wynika. On musi regularnie grać po 90 minut w ligowych meczach. Ze zgrupowania wyjechali już Sławomir Peszko i Damian Perquis. - Trener Koeln poprosił mnie, żeby Peszko stawił się w klubie na treningu już w poniedziałek, bo mają kłopoty w ofensywie, z kolei Perquis przeszedł badanie rezonansem magnetycznym i czeka go operacja. Sam przyznał, że ostatnie mecze w Sochaux grał na środkach przeciwbólowych - dodał "Franz". Nasz selekcjoner przyznał także, że niebawem uda się do Turcji, aby obejrzeć w akcji Kamila Grosickiego, który bardzo dobrze spisuje się ostatnio w barwach Sivassporu. Zapewnił także, że ma już listę kandydatów na grudniowe zgrupowanie w Turcji, gdzie zmierzymy się z Chorwacją. - Szkoda, że nie będę mógł skorzystać z zawodników Legii, ale czeka ich mecz w Lidze Europejskiej - żałował Smuda, który z uznaniem wypowiadał się o reprezentacji Węgier. - To nie jest słaby zespół, w swojej grupie eliminacyjnej do mistrzostw Europy wywalczył 19 punktów, potrafił pokonać Szwecję, strzelił trzy bramki w meczu wyjazdowym z Holendrami. Zobaczymy, jak zaprezentują się na naszym tle - stwierdził nasz selekcjoner. Szkoleniowiec nie wziął udziału w ostatnim treningu swoich podopiecznych i udał się do Wronek, gdzie reprezentacja młodzieżowa gra z Mołdawią o punkty w eliminacjach do mistrzostw Europy. Zajęcia poprowadził - Jacek Zieliński.