"Biało-czerwoni" przegrali w Warszawie z Francją 0-1, po samobójczym golu Tomasza Jodłowca. - To spotkanie oglądało się z przyjemnością. W ogóle nie przypominało wielu wcześniejszych toczonych w ospałym tempie towarzyskich meczów z udziałem Polaków, które nie wywoływały zbyt wielu emocji. Teraz piłkarze sprawiali wrażenie, jakby rywalizowali o punkty. Do tempa i zaangażowania nie można mieć zastrzeżeń. Gra była dość ostra i w przeciwieństwie do sparingowych konfrontacji nikt nogi nie odstawiał. Myślę, że na zawodników obu zespołów pozytywnie wpłynęła pora rozegrania tej potyczki oraz wypełniony do ostatniego miejsca stadion - ocenił Michalski. 28-krotny reprezentant Polski był pod wrażeniem gry polskich rywali. - Pod względem wyszkolenia technicznego i przygotowania fizycznego Francuzom nic nie można zarzucić. Ta drużyna prezentuje poukładaną grę i widać, że każdy na boisku wie, co ma robić. To klasowy zespół, który w Warszawie nie zagrał w najsilniejszym składzie. Dlatego tym bardziej uważam, że ekipa trenera Laurenta Blanca jest w stanie nawiązać walkę z każdym zespołem na świecie i może być jednym z faworytów przyszłorocznych mistrzostw Europy - zauważył Michalski. Wychowanek Stoczniowca Gdańsk uważa, że mimo porażki 0-1 nasi piłkarze zasłużyli na pochwały. - Na tle Francji zaprezentowaliśmy się z niezłej strony. Mamy spory potencjał w ataku, potrafimy też przeprowadzić wiele składnych, interesujących akcji. Naprawdę jestem zbudowany grą naszej reprezentacji - potwierdził 41-letni były piłkarz. Michalski wciąż jednak widzi w grze kadry sporo mankamentów. - Najwięcej moich zastrzeżeń budzi postawa defensywny, zwłaszcza środkowych obrońców. Duet Jodłowiec - Wojtkowiak nie spełnia wymogów reprezentacyjnych. Trzeba szukać innych rozwiązań. Przy jednym klasowym stoperze słabszy może dorównać do lepszego. Dwóch przeciętnych nic nam nie da - stwierdził były pomocnik Legii Warszawa i Widzewa Łódź. Szansą może być przyznanie polskiego obywatelstwa Damienowi Perquisowi. - Ale nie tylko. Może warto spróbować doświadczonego Marcina Wasilewskiego, który w Anderlechcie gra na środku obrony? W odwodzie jest Arek Głowacki, choć ten zawodnik to wielki znak zapytania. Nawet jeśli w danym momencie jest zdrowy, to nie wiadomo, czy za chwilę nie odniesie kontuzji i znowu nie będzie można na niego liczyć - powiedział Michalski. Trzykrotny mistrz Polski ma także zastrzeżenia do innych elementów. - Kadra musi również popracować nad wyprowadzeniem piłki oraz jej przetrzymaniem. Po odbiorze bardzo często następowała strata i dlatego Polacy musieli cały czas gonić rywali. I w końcówce meczu zwyczajnie zabrakło im sił - stwierdził. Michalski ma również pewne wątpliwości dotyczące zmian przeprowadzonych przez trenera Smudę. - Uważam, że zrobił ich za mało, a poza tym zdecydowanie za późno. Jeśli Paweł Brożek strzelił gola Argentynie, to w meczu z Francją powinien spędzić na boisku więcej niż cztery minuty. To jest demotywujące. Zwłaszcza że Lewandowski i Obraniak spisywali się dość przeciętnie - dodał. Były reprezentacyjny pomocnik jest zdania, że to właśnie Brożek powinien być najbardziej wysuniętym polskim napastnikiem. - Ten chłopak bardzo dobrze wychodzi do prostopadłych podań, jest przebojowy i ma ciąg na bramkę. Z Francją Lewandowski zagrał słabiej. Miał mnóstwo strat i nieudanych zagrań. Z jego umiejętnością rozgrywania powinien być raczej łącznikiem pomiędzy pomocą i atakiem. Cieszy mnie natomiast udany występ w środku pomocy Rafała Murawskiego, który w lidze spisywał się wiosną dość przeciętnie - powiedział były reprezentant Polski.