Dla mnie nie byłoby żadnym zdziwieniem, gdyby na najbliższej ważnej imprezie czwarta drużyna (Polska) była pierwsza i odwrotnie. W sporcie, gdy wszyscy jadą z tą samą szybkością, każdy wynik jest możliwy. Polacy byli wspaniali, zagrali znakomicie. Tym razem nie wyszło wszystko do końca, tak jak miało być i zabrakło trochę szczęścia. Trener Bogdan Wenta ma trochę pretensji do arbitrów za ostatnie dwa mecze, ale nie czuję się absolutnie kompetentny, by się w tej materii wypowiadać. Już teraz zacieram ręce i czekam na mistrzostwa świata, które się odbędą za rok. Na razie trzeba wrócić do naszej piłki... nożnej. Za kilka dni losowanie grup Euro 2012. Będę miał przyjemność, jako ambasador tej imprezy (funkcja reprezentacyjna, a nie administracyjna), być w Pałacu Kultury i brać udział w tym ważnym i wielkim wydarzeniu. Możliwość spotkania wielu ludzi europejskiej piłki już wprowadza mnie w dobry nastrój. Emocje kto kogo wylosuje, jak ułożą się grupy zawsze wzbudzają wzrost adrenaliny. Na pewno natknę się na kilku ważnych ludzi, w tym także na prezesa PZPN, Grzegorza Latę, którego serdecznie powitam. Mam nadzieję, że prezes nie będzie chciał koniecznie odwracać się do mnie plecami. Zwykle robi się to w momencie, gdy wie się, że człowiekowi, na którego się natknęło, publicznie powiedziało się coś, co nie ma nic wspólnego z prawdą. Nasz prezes zrobił to w zeszłym tygodniu mówiąc o kontrakcie podpisanym przez "stary PZPN". Sugerował, że efektem tego było auto, z którego miałem korzystać. Szczerze, to nawet mnie to nie zdenerwowało. Prezesa niektórzy wprowadzają "w maliny", Grzegorz tego nie kontroluje i mówi rzeczy nieprawdziwe. Auta w Polsce to ja mam, ale płacę za nie ze swoich pieniędzy. Poza tym przestałem się już dawno obrażać na prezesa. Jako ambasador mam reprezentować Polskę, a nie PZPN. Wszystkie te prowokacje odrzucam na bok. A Lacie mogę wybaczyć to i jeszcze dużo więcej. Był przecież moim kumplem i kolegą w najlepszym okresie mojego życia. Kilka meczów razem wygraliśmy i kilka bramek zdobyłem po jego podaniach. On również strzelał po moich akcjach. Przyjemność grania w piłkę z nim była wielka. Naprawdę wiedział na czym ta gra polega. Tyle tylko, że to skończyło się już 30 lat temu. <a href="http://sport.interia.pl/felietony/boniek" target="_blank">TU ZNAJDZIESZ WSZYSTKIE FELIETONY ZIBIEGO</a>, zobacz również <a href="http://boniekzibi.blog.interia.pl/" target="_blank">OFICJALNY BLOG ZBIGNIEWA BOŃKA!</a> *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.