80 tys. ludzi na Signal Iduna Park miało kolejną okazję pożegnania owacją kapitana reprezentacji Polski. W 72. min Juergen Klopp zastąpił strzelca przepięknej bramki Ivanem Perisicem. Ledwo wystygł wulkan entuzjazmu dla Kuby Błaszczykowskiego, na skroniach fanów pojawił się zimny pot. Szansa odskoczenia Bayernowi na siedem punktów zawisła na włosku, kiedy wypożyczony z Dortmundu Mohamed Zidan zdobył gola dla Mainz. Mistrzowska odpowiedź przyszła po 120 sekundach, dzięki wciąż drzemiącej w Łukaszu Piszczku duszy skrzydłowego. Polak, który chwilę wcześniej źle wykonał swoją pracę w defensywie, pod przeciwną bramką okazał się bardziej zdeterminowany. To było kolejne polskie zwycięstwo klubu z Dortmundu: Kuba zdobył trzeciego gola w sezonie (wszystkie wiosną), Piszczek miał piątą asystę.Nigdy wcześniej żaden zagraniczny klub nie był tak polski. Nie chodzi przy tym o liczbę rodaków, ale o ich wpływ na dokonania drużyny. Nie potrzeba poezji, by go opisać. Można zrobić to "po niemiecku", czyli za pomocą liczb. Robert Lewandowski jest trzecim strzelcem Bundesligi (16 goli), Kuba Błaszczykowski trzecim asystentem (7). W klasyfikacji uwzględniającej sumę dwóch podstawowych statystyk Lewandowski jest na pierwszym miejscu w drużynie i trzecim w całej lidze, Błaszczykowski na 19. pozycji w Bundeslidze i czwartej w Borussii. To wręcz niewiarygodne biorąc pod uwagę, że był zaledwie rezerwowym całą pierwszą rundę. Dziś w tej klasyfikacji dogonił Mario Goetze (5 goli, 5 asyst).Łukasz Piszczek jest w rankingu ligi na 30. miejscu, rewelacyjnym jak na obrońcę. Mając 2 gole i pięć asyst dorównuje objawieniu niemieckiej piłki Toniemu Kroosowi z Bayernu Monachium (1 gol, sześć asyst). A przecież ustawiany tuż za Mario Gomezem Kross to ofensywny pomocnik największego potentata ligi!Dane zaczerpnąłem z oficjalnej strony Bundesligi, inne źródła przyznają Lewandowskiemu więcej asyst. Polak miał w sobotę dzień słabszej skuteczności, ale jego dokonania statystyczne pozwalają mu zajmować czołowe miejsce wśród napastników czołowych pięciu lig Europy. Nigdy wcześniej żaden polski napastnik nie znaczył tyle w Bundeslidze. Przed Piszczkiem, Błaszczykowskim i Lewandowskim tylko Sławomir Wojciechowski był mistrzem Niemiec, tyle, że przez półtora roku w Bayernie zagrał w trzech meczach.Dochodzimy do rzeczy podstawowej: jak dokonania indywidualny każdego z Polaków składają się na sukces drużyny. Borussia zdobyła w tym sezonie 52 bramki, z czego 21 polską nogą. Przy 16 polska noga podawała.Kiedy w ubiegłym sezonie klub z Dortmundu wygrywał mistrzostwo, powszechnie wskazywano na kryzys w Bayernie. Tradycja jest taka: żeby jakikolwiek inny klub Bundesligi mógł śnić o numerze 1, musi się modlić o kłopoty wewnętrzne u Bawarczyków. Ci, po sezonie 2009-2010, w którym zdobyli podwójną koronę i grali w finale Champions League, byli przemęczeni i rozbici.Rewanż mieli wziąć teraz. Przed sezonem Łukasz Piszczek pytany o plany Borussii mówi skromnie o miejscu w czołowej piątce. Mistrzem miał być Bayern, po jego efektownym starcie bukmacherzy płacili już tylko dwa euro za każde postawione na tytuł dla Bawarczyków. Szanse Borussii oceniano wtedy jak 1-10. Potem zaczęła się jednak rekordowa seria 18 spotkań bez porażki, w tym aż 15 zwycięstw. Dziś obrońcy tytułu mają siedem punktów więcej niż Bayern, od piątego miejsca dzieli ich 15 pkt.Trudno wyrokować, czy Borussia obroni tytuł, gdyby tak się jednak stało, byłby to jeszcze większy sukces niż przed rokiem. I rola w nim Polaków - zdecydowanie bardziej okazała. 12 miesięcy temu tylko Piszczek uchodził za gwiazdę u Juergena Kloppa. Dziś ten status ma całe trio. Grający piękny, kombinacyjny futbol młody zespół z Dortmundu jest objawieniem w skali Europy, brakuje mu jednak sukcesu w Champions League. W tym sezonie przepadł w grupie, grzesząc tremą debiutanta. Rozgrywki w Lidze Mistrzów przypadły na najsłabszy okres drużyny Kloppa. Pod tym względem Borussia ma wciąż braki wobec Bayernu.