Mając w pamięci ubiegłoroczną serię porażek, rok 2011 rozpoczął się dla "Biało-czerwonych" bardzo dobrze. Najpierw udało się pokonać słabą Mołdawię, a w środę podopieczni Franciszka Smudy wygrali z zajmującą 11. miejsce w rankingu FIFA Norwegią. Od pierwszych minut spotkania Polacy starali się narzucić rywalom swój styl gry, ale w kadrze Smudy wszystko funkcjonowało dobrze tylko do środkowej linii boiska. Na swojej połowie Norwegowie nie pozwalali na wiele. Grali konsekwentnie w obronie, liczyli na kontrataki i stałe fragmenty gry. Po kwadransie Skandynawowie mieli znakomitą szansę na objęcie prowadzenia. Z rzutu rożnego dośrodkował John Arne Riise, a minimalnie pomylił się Kjetil Waehler. Rosły obrońca Norwegii posłał piłkę głową tuż obok słupka. Kilka minut później odpowiedzieli Polacy. Robert Lewandowski zwiódł dwóch obrońców i niespodziewanie zdecydował się na strzał z 25 metrów. Piłka wpadła do siatki obok bezradnego Jona Knudsena. Po objęciu prowadzenia, Polacy ciągle starali się dyktować warunki gry. Raz po raz do drugiej linii schodził Jakub Błaszczykowski, który pomagał w rozegraniu piłki. Norwegowie długo nie potrafili znaleźć recepty na to, jak zatrzymać nieźle zorganizowanych w środkowej strefie boiska "Biało-czerwonych". Dopiero w końcówce pierwszej połowy nieco bardziej aktywny był Erik Huseklepp, który starał się rozruszać statyczny atak naszych rywali. Jego przebojowe indywidualne akcje nie zdały się jednak na wiele. Najgroźniej pod bramką Polaków było, gdy na wycieczki w nasze pole karne decydowali się wysocy stoperzy Norwegii - Waehler i Brede Hangeland. Ten ostatni był o krok od zdobycia bramki w 45. minucie, ale piłka po jego strzale głową z pięciu metrów nie musnęła nawet słupka. W drugiej połowie Norwegowie zepchnęli Polaków do obrony, ale groźnie pod bramką Szczęsnego było tylko, gdy na strzały z daleka decydował się John Arne Riise. Obrońca Romy był bliski wyrównania zwłaszcza w 62. minucie, kiedy posłał potężną bombę w prawy róg bramki "Biało-czerwonych". Wojciech Szczęsny wyciągnął się jednak jak struna i sparował piłkę na rzut rożny. Polacy w drugiej części meczu nie potrafili skonstruować groźnej akcji, chociaż nieco ożywienia w ofensywne poczynania kadry Smudy wniósł wprowadzony na ostatnie minuty Roger Guerreiro. "Brazylijski Polak" walczył z dużą determinacją i dał selekcjonerowi sygnał, że zasługuje na kolejną, poważniejszą już, szansę w kadrze. Po meczu trener Franciszek Smuda przyznał, że chociaż cieszy go zwycięstwo, gra Polaków pozostawiała wiele do życzenia. - To nie był tak ładny mecz, jak ten, w którym zwyciężyliśmy Wybrzeże Kości Słoniowej. Brakowało nam dopingu kibiców, dzięki którym chłopakom grało się wtedy znacznie lepiej. Piłka nie słuchała nas tak, jakbyśmy tego chcieli, ale wiedziałem, że to nie będzie piękny mecz. Norwegia jest bardzo trudnym i niewygodnym rywalem - ocenił Smuda. Do pokonania Norwegów Polakom wystarczył... jeden celny strzał. Dla selekcjonera nie jest to problem. - Życzę sobie, abyśmy zawsze oddawali jeden celny strzał, jeśli tylko będzie on wystarczył do zwycięstwa. Cieszę się z tego, że udało nam się pokonać Norwegię po nienajlepszej grze, bo dobrze pamiętam, jak w ubiegłym roku graliśmy znacznie lepiej i nie potrafiliśmy wygrywać meczów - zakończył "Franz". Polska - Norwegia 1-0 (1-0) Bramka: 1-0 Robert Lewandowski (19.) Polska: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Arkadiusz Głowacki, Kamil Glik, Dariusz Dudka - Adam Matuszczyk (90. Janusz Gol), Rafał Murawski (88. Grzegorz Krychowiak) - Jakub Błaszczykowski, Ludovic Obraniak (79. Roger Guerreiro), Ireneusz Jeleń (64. Kamil Grosicki) - Robert Lewandowski. Norwegia: Jon Knudsen - Espen Ruud, Kjetil Waehler (59. Vadim Demidov), Brede Hangeland, John Arne Riise - Erik Huseklepp (77. Morten Moldskred), Alexander Tettey (46. Alexander Tettey), Henning Hauger (46. Ruben Jenssen), Christian Grindheim, Morten Gamst Pedersen (87. Petter Vaagan Moen) - John Carew (59. Mohammed Abdellaoue). Żółta kartka: Ludovic Obraniak (Polska) Sędzia: Ivo Nelson dos Anjos Santos (Portugalia) Zobacz zapis relacji na żywo