Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Polska - Francja Trener Laurent Blanc przebudował reprezentację Francji i natchnął ją nowym, bojowym duchem. Przeciwko Polsce nie wystawił najsilniejszego składu, jednak na murawę posłał optymalną obronę. W odróżnieniu od niedzielnego meczu z Argentyną, "Biało-czerwoni" zaczęli ostrożniej, bez ryzykownego wysokiego pressingu. Mimo tego szybko stracili gola w niezwykle pechowych okolicznościach. Charles N'zogbia oddał lekki strzał zza pola karnego, który pewnie ze spokojem obroniłby Wojciech Szczęsny, gdyby nie to, że niechcący zmylił go uderzając futbolówkę głową Tomasz Jodłowiec. Wykład o wyższości piłki francuskiej nad naszą dał Patrice Evra, który urządził sobie slalom między naszymi piłkarzami, co o mały włos nie dało "Trójkolorowym" gola na 0-2. Ale my też potrafiliśmy trochę namieszać pod bramką rywala. Jakub Błaszczykowski pięknym zwodem podeszwą przedarł się w pole karne (29. min), lecz po jego podaniu zablokowany został i Rafał Murawski i próbujący coś wskórać Robert Lewandowski. W I połowie przeważali jednak Francuzi. Ich przewaga fizyczna, techniczna i taktyczna powodowała, że nasi nie mogli się przebić przez drugą linię, więc nie było szans na wywarcie presji, zamknięcie rywala. Pojedyncze przebłyski Kuby Błaszczykowskiego, czy wejścia bokami Piszczka i Wawrzyniaka, to za mało na tak silnego rywala. Na szpicy nie istniał Robert Lewandowski. Dla piłkarza, który na razie nie może wygryźć ze składu Borussii Lucasa Barriosa na razie jest zadaniem ponad siły rywalizacja z tuzami światowej piłki, jakimi są defensorzy Francji. Fakty są takie, że Eric Abidal i Patrice Evra grali niedawno w finale Ligi Mistrzów, który nasi piłkarze jeszcze długo oglądać będą tylko w telewizji. "Lewy" grał w kratkę z przewagą przegranych pojedynków. Raz w starciu z roślejszym Bacary Sagną udało mu się wywalczyć rzut rożny, lecz stałe fragmenty w tym meczu były domeną roślejszych gości. Na upał tym razem nikt nie miał prawa narzekać. W Warszawie się ochłodziło do 19 stopni, a tuż przed meczem pojawiła się mżawka, która uczyniła murawę szybką. Najważniejsze, że Orłów wspierało ponad 20 tysięcy gardeł! Około 70. minuty Orły Franza osiągnęły przewagę. Bez kompleksów przedarł się Adrian Mierzejewski, którego w walce o piłkę kopnął w głowę Evra i z wolnego próbował zaskoczyć Cedrica Carasso Obraniak (obrońcy zablokowali strzał), później błysnął Kuba z Piszczkiem, Mieliśmy wreszcie szybki i zacięty mecz, cios za cios. Wojciech Szczęsny uratował nas wygrywając pojedynek z Hoarau, a "Les Bleus" ratował z opałów Evra (wybił piłkę zmierzającą do pustej bramki po strzale głową Lewandowskiego, do którego podał Błaszczykowski) i Carrasso (obronił mocne uderzenie Lewandowskiego). Orły atakowały jak mogły, ale na uznanie kibiców zapracował sobie Szczęsny, choćby broniąc główkę Adila Ramiego po podaniu z rzutu wolnego. Franciszek Smuda trochę za długo czekał ze zmianami, ale taki ma już zwyczaj, że nie chce mieszać w wyjściowej "jedenastce". Szkoda zwłaszcza tego, że nie dał okazji do gry przez przynajmniej pół godziny Pawłowi Brożkowi, który tworzy groźny duet z Błaszczykowskim. Rok temu zostaliśmy rozgromieni przez Hiszpanię 0-6. Tym razem blamażu nie było, apetyty kibiców są jednak rozbudzone. Po końcowym gwizdku rozległy się gwizdy, dopiero spiker skutecznie zaapelował do fanów o brawa, po których pojawiło się nawet nieśmiałe: "Dziękujemy!". Po meczu powiedzieli: trener reprezentacji Polski Franciszek Smuda: "Przeciwnik zmusił nas do wielkiego wysiłku. Rywal był najwyższej klasy, tylko od takich można się uczyć. Mój zespół jednak nie przestraszył się, podjął walkę. Na wyciąganie wniosków jeszcze za wcześnie, muszę wszystko przemyśleć, zastanowić się. Taktyka, nad którą pracujemy od półtora roku, wygląda nieźle, ale chciałbym jeszcze lepszej gry. Szczególnie w ataku, bo lepiej wyglądamy po stracie piłki niż gdy ją posiadamy. Ciągle zdarza się sporo prostych błędów, łatwych strat. Zmian nie było dużo, bo staram się, by piłkarze, na których najbardziej liczę, grali długo, by doskonalili to, co ćwiczymy na treningach. Taki mecz, jak dziś Mierzejewskiemu i innym piłkarzom z polskiej ekstraklasy daje więcej niż 13 spotkań ligowych". trener reprezentacji Francji Laurent Blanc: "To był pożyteczny sprawdzian dla obu zespołów. Cieszę się, że zagraliśmy na nowoczesnym stadionie, przy pełnych trybunach. Tym meczem zakończyliśmy serial trzech spotkań, z których najważniejsze było to eliminacyjne w Mińsku z Białorusią. Od początku gry chcieliśmy przejąć inicjatywę, narzucić własne warunki. Jestem zadowolony, mimo że to już ostatni występ w sezonie i piłkarze mogli być zmęczeni. Mecz dostarczył mi sporo ciekawych wniosków i przemyśleń. Polskiej drużyny nie chcę oceniać, bo nie jestem od tego". Polska - Francja 0-1 (0-1) 0-1 Jodłowiec (12. samobójcza). Polska: Szczęsny - Piszczek, Wojtkowiak, Jodłowiec, Wawrzyniak - A. Mierzejewski (78. Matuszczyk), Murawski, Dudka - Błaszczykowski (87. Brożek), Lewandowski, Obraniak (88. Pawłowski). Francja: Carrasso - Sagna, Kaboul (28. Rami), Abidal, Evra - Cabaye (46. M'vila), Valbuena (74. Malouda), A. Diarra (46. Diaby) - N'zogbia (74. Remy), Horau (78. Gameiro), Martin. Sędziował: Bjorn Kuipers z Holandii. Żółte kartki: Obraniak oraz A. Diarra, Abidal. Widzów: 31 tys.