Oficjalnie lista piłkarzy powołanych na mecze z Litwą (25 marca w Kownie) i Grecją zostanie ogłoszona w piątek, ale PZPN już teraz poinformował, że w drugim z tych spotkań zagra Żewłakow, obrońca tureckiego Ankaragucu. Były kapitan kadry narodowej, występujący w przeszłości m.in. w Anderlechcie Bruksela i Olympiakosie Pireus, jest rekordzistą pod względem meczów w reprezentacji Polski. Rozegrał w niej 101 spotkań (o jedno więcej niż prezes PZPN Grzegorz Lato). Po raz ostatni 12 października 2010 roku w Montrealu z Ekwadorem (2:2), po którym "podpadł" selekcjonerowi Franciszkowi Smudzie. Po powrocie kadry ze zgrupowania w Ameryce Północnej w mediach głośno było o tym, że zachowanie Żewłakowa i bramkarza Artur Boruca na pokładzie samolotu nie spodobało się Smudzie. W efekcie od tej pory obaj byli pomijani przy powołaniach do reprezentacji. Teraz selekcjoner postanowił dać szansę Żewłakowowi na godne pożegnanie z drużyną narodową. - Cieszę się, że zakończę swoją reprezentacyjną karierę na stadionie Olympiakosu, czyli klubu, w którym grałem przez cztery lata (2006-2010 - PAP) i odnosiłem największe sukcesy w karierze. To dla mnie bardzo ważne - przyznał Żewłakow, cytowany przez PZPN. Czyim pomysłem było oficjalne pożegnanie Żewłakowa z reprezentacją - związku, selekcjonera czy samego zawodnika? - Inicjatywa wyszła z wielu stron - powiedziała rzeczniczka prasowa PZPN Agnieszka Olejkowska. - Mogę zresztą dodać, że piłkarz w rozmowie z nami przyznał, iż po tym sezonie rozważa w ogóle zakończenie kariery. W pewnym sensie występ w meczu z Grecją wpasowuje się w te plany.