Dlaczego nie trafił przeciw Norymberdze, skoro to był jego ulubiony rywal, któremu zawsze strzelał sporo goli? - Każda seria się kiedyś kończy. Taką serię, jak teraz z Norymbergą, miałem w moim poprzednim klubie - Lechu Poznań w spotkaniach z Wisłą Kraków. Strzelałem jej gole w trzech kolejnych spotkaniach, ale za czwartym razem już się nie udało. Widocznie nie było mi to dane. W spotkaniu z Norymbergą zmarnowałem kilka okazji, trochę mnie to denerwuje, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy 2-0, więc moja nieskuteczność nie jest tak ważna, bo zespół i tak wygrywa - odpowiedział polski napastnik. Jak "Lewy", który jak każdy napastnik z natury musi być egoistą, radzi sobie z taktyką Borussii, która jest oparta na szybkiej wymianie podań? - Napastnik rozliczany jest nie tylko z goli, ale odpowiada też za dogrywanie piłki, pomaganie partnerom. Wypracowywanie bramek wychodziło mi nieźle już w Lechu - podkreślił. "Lewy" z Lechem zdobył Puchar Polski i Spuperpuchar w 2009 roku, z Borussią w zeszłym roku sięgnął po tytuł mistrza Niemiec. Jakie cele stawia sobie na rok 2012? - Gdybyśmy jeszcze raz zdobyli mistrzostwo Niemiec to byłoby coś wspaniałego. Chcemy też dojść do finału Pucharu Niemiec - wylicza Lewandowski. Polak uważa, że nawet Leo Messi nie jest idealnym napastnikiem. - Jeśli ma tylko 169 cm wzrostu, to przy takich gabarytach nie może grać dobrze głową - argumentuje. "Lewy" dodał też, że gra na pozycji cofniętego napastnika, czy wysuniętego pomocnika, na jakiej występował początkowo w BVB (na miejscu Shinjiego Kagawy), pozwoliła mu się rozwinąć piłkarsko, choć nie podobała mu się. Przed hat-trickiem, jaki Robert zaliczył w meczu z Augsburgiem, polski napastnik miał rozmowę w cztery oczy z Juergenem Kloppem. Dziennikarze Kickera dociekali, za co go trener krytykował. - Nie było żadnej krytyki, wręcz przeciwnie, trener Klopp starał się mnie podbudować psychicznie i wskazywał moje mocne strony, mówił jak je należy wykorzystać - odpowiedział piłkarz. Robert ma na razie kontrakt z Borussią do 2014 roku i przyznał, że jeśli w ogóle dostanie ofertę jego przedłużenia, to istotnym argumentem przemawiającym za tym, aby z niej skorzystać, będzie fakt, iż długoterminowe umowy - do 2016 roku - mają już trener Klopp i dyrektor sportowy Michael Zorc. Wywiad ma mocny tytuł: "Gram już w ekipie mistrza. Po co mi Bayern?". Okazuje się, że - według informacji "Kickera", Bayern kontaktował się z menedżerem piłkarza - Cezarym Kucharskim i sondował możliwość przejścia "Lewego" do Bawarii. - Jakieś telefony były, ale powiedziałem menedżerowi, że nie chcę nawet o tym słyszeć. Nie wchodzi w grę, abym opuścił Dortmund. Nawet gdyby się zgłosił Bayern, to nie zamierzam się nigdzie ruszać. Ja już gram w mistrzu Niemiec! Co zatem dałby mi Bayern? - pyta retorycznie Lewandowski. Robert dodał, że nie zajmuje się jeszcze snuciem planów o Euro 2012. - To zbyt odległy termin, temat, którym bardziej żyją media, a nie my - piłkarze. Po tym, jak w losowaniu trafiliśmy do grupy z Czechami, Rosją i Grecją, mamy świadomość, że apetyty w Polsce wzrosły, lecz jednocześnie wiemy, że wbrew pozorom to ciężka grupa - ocenia Lewandowski. - Czego się spodziewam po Euro 2012? Powinniśmy zagrać w ćwierćfinale. Natychmiast padło pytanie o to, że w 1/4 finału Polacy mogą trafić na Niemców. "Odczuwalibyście radość czy strach?" - zapytał dziennikarz Kickera. - Strachu na pewno nie. Chcielibyśmy pokazać, że potrafimy wygrać z Niemcami. Na pewno dobrym doświadczeniem dla nas był wrześniowy remis 2-2 w Gdańsku - przypomina Robert Lewandowski. "Kicker" zapytał Polaka, czy będzie się starał wypromować podczas mistrzostw Europy, które są swoistymi targami piłkarzy. - To logiczne, że człowiek będzie bardziej rozpoznawalny po Euro 2012, bo mecze mistrzostw będą oglądane na całym świecie. Ale turnieju nie traktuję jak targu dla indywidualnych piłkarzy. Najważniejsze jest dla mnie, by drużyna dobrze funkcjonowała - podkreśla "Lewy".