- Na wniosek sekretarza generalnego, a także mój wniosek Zdzisław Kręcina został odwołany. Na dzisiaj tyle komentarzy na ten temat i nic więcej nie powiem. Czemu jestem zdenerwowany? Nie jestem wcale zdenerwowany - powiedział Grzegorz Lato. Był otoczony przez las kamer i reporterów, jego głos trząsł się. Jeszcze we wtorek rano sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina rozważał nie tyle ustąpienie, ile - w porozumieniu z prezesem PZPN Grzegorzem Latą - zawieszenie. Jednak decyzja Centralnego Biura Antykorupcyjnego, że ta instytucja nie będzie zawiadamiać prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, wzmocniła jego determinację, aby walczyć o zachowanie posady. Stanowisko CBA usztywniło również Latę, który nie zważa, że Kręcina miał go nazwać "burakiem", czy też "nie chciał go rozpieszczać". Jeszcze nie wiadomo, co spowodowało zmianę planów Laty i Kręciny. Najwyraźniej frakcja przeciwników sekretarza była zbyt silna, a przewodził jej mecenas z Poznania - Jacek Masiota. Niewątpliwie rola Masioty wzrosła i to znacznie! Zdołał przekonać do swych racji sporą frakcję! Kręcinę odwołano w tajnym głosowaniu, którego wynik jest miażdżący dla Laty i byłego już sekretarza: 12 głosów za odwołaniem i tylko pięć przeciw. - Z punktu widzenia PZPN-u i wizerunku związku, jest to dobra decyzja. Apelowałem także o dymisję prezesa Laty, ale zarówno koledzy z zarządu, jak i pan prezes nie podzielili mojego zdania. Jestem w mniejszości, nie zgadzam się z tym, ale szanuję tę decyzję - tłumaczył Masiota. Kręcina w Polskim Związku Piłki Nożnej pracował nieprzerwanie od 1983 roku. Przez wiele lat był zastępcą sekretarza generalnego, a od 1999 roku pełnił rolę sekretarza generalnego. Niestraszni mu byli kolejni kuratorzy, nasyłani przez ministrów sportu, Jacka Dębskiego, Tomasza Lipca, czy Mirosława Drzewieckiego. Jednemu z kuratorów miał powiedzieć przy pierwszej kawie: "Służę każdej władzy". Władza kuratorów przemijała jednak szybko albo jeszcze szybciej, a Kręcina dalej sprawował swoją funkcję.