Nagrania pokazały, jak funkcjonuje zgniły PZPN-owski mechanizm. Zdzisław Kręcina do Grzegorza Kulikowskiego: "Myślę, że powinniśmy się zrzucić na Grzesia". Kulikowski do Kręciny: "Ile uważasz dla niego?". Kręcina do Kulikowskiego: "Słuchaj, ja myślę, że nie powinniśmy go tak od razu rozpieszczać. Myślę, że najpierw po pięć dych i damy mu stówkę"... Kręcina nie chciał rozpieszczać Grzegorza Laty. W środę, na nadzwyczajnym posiedzeniu zarządu PZPN - zwołanym na wniosek Jacka Masioty - zostanie zawieszony. Członek zarządu PZPN z Poznania, Jacek Masiota już w sobotę wysłał mailem pismo do Grzegorza Laty, aby w trybie pilnym zwołał posiedzenia zarządu. W piątek, gdy trwało walne zgromadzenie PZPN, Lato nie chciał jeszcze słyszeć o odwołaniu lub zawieszeniu sekretarza generalnego Zdzisława Kręciny. Powtarzał: "Za tydzień sprawa przycichnie". Jakby kierował się myślą: "Oddałem już Orła Białego, ale zatrzymam Kręcinę". Jednak nagrania sporządzone przez Grzegorza Kulikowskiego, a ujawnione przez Kazimierza Grenia, właśnie zdominowały serwisy informacyjne stacji radiowych i telewizyjnych. W sobotę Lato uznał - po rozmowach z najbliższym otoczeniem - iż nie może lekceważyć sytuacji. Dziś ogłosi, że w środę zarząd będzie obradował w trybie pilnym. I padnie wniosek o zawieszenie Kręciny. Zakończy się jedna z najbardziej spektakularnych karier w Polskim Związku Piłki Nożnej w całej historii. Zdzisław Kręcina pracował w PZPN od 1983 roku. Przez wiele lat był zastępcą sekretarza generalnego, a od 1999 roku pełnił rolę sekretarza generalnego. Niestraszni mu byli kolejni kuratorzy, nasyłani przez ministrów sportu, Jacka Dębskiego, Tomasza Lipca, czy Mirosława Drzewieckiego. Jednemu z kuratorów miał powiedzieć przy pierwszej kawie: "Służę każdej władzy". Władza kuratorów przemijała jednak szybko albo jeszcze szybciej, a Kręcina dalej sprawował swoją funkcję. W piątek w Polsacie News ujawniłem, że za "taśmami prawdy" stał Kulikowski. W sobotę w INTERIA.PL nakreśliłem portret Kręciny, dla którego Kulikowski był naturalnym partnerem. Kulikowski pojawił się w PZPN-ie wraz z prezesurą Michała Listkiewicza, a więc w 1999 roku. Zbigniew Boniek, który wówczas pełnił rolę wiceprezesa, wspomina: "Pamiętam, jak wynajmował samochody Listkiewiczowi, Engelowi i kilku innym ludziom. Powiedziałem, że jest to niedopuszczalne. Michał miał jednak słabość do Kulikowskiego. Zrobił go nawet doradcą do spraw budowy nowej siedziby, czy coś takiego". Zobacz nagranie wideo z Grzegorzem Latą: Ostatecznie Listkiewicz nowej siedziby nie wybudował. Zdecydował się na to dopiero zarząd kierowany przez Latę, co jednak wywołało niezdrowe emocje. Najpierw szalał członek zarządu z Białegostoku, Witold Dawidowski, a teraz mechanizm korupcji - nagrywając rozmowy - chciał pokazać Kulikowski. W "Cafe Futbol" zapytałem się Kulikowskiego: "Ile razy pił pan kawę z Kręciną - tysiąc razy, czy może tysiąc jeden razy?". Nic nie odparł. Pytanie było retoryczne. Kulikowski może nawet pił kawę z Kręciną z dwa tysiące razy, tak był blisko ludzi, którzy rządzili PZPN-em, więc zna ich od podszewki. Zarząd może zwołać walne zgromadzenie wyborcze. Czy zdecyduje się na to już w środę? Mecenas Masiota mówi: "Będę się tego domagał. Wizerunek związku legł w gruzach. I myślę, że do większości członków zarządu to dotarło". Czy aby na pewno? Posiedzenie walnego zgromadzenia PZPN pokazało, że wielu delegatów los polskiej piłki wcale nie obchodził. Wyjechali przed głosowaniem absolutorium. Inna rzecz, że władze PZPN zastosowały prosty zabieg - nie zapewniły noclegów z piątku na sobotę... Posłuchaj pozostałych materiałów w tej sprawie, to których dotarł RMF24.pl: