Mecz Wisła - Legia - krzyki na sędziego, tytuły: "10 kartek, słabe gwizdanie". To ja mam pytanie: a która kartka była z kapelusza? Żadna. Czy sędzia jest winny, że Jędrzejczak głupio i bezmyślnie fauluje przy bocznej linii mając żółtą kartkę na koncie? Arbiter nie jest od interpretowania i zarządzania kartkami. Po prostu, jak się należy, to ją da, a jak nie, to jej nie wyciąga.Gdy z boiska wylatywał drugi legionista, podniecili się Radović i trener Skorża. Zdarza się, ale na spokojnie trener Legii przeprosił sędziego i brawa za to. Czasami obraz się zmienia w zależności od adrenaliny. Zrozumiał to Skorża.OK, idziemy do przodu i trafiamy na Małeckiego. Co go zbliżą kamery, to z ust jego padają same słowa na "k" i "ch". A to w stosunku do rywali, a bardzo często w stosunku do sędziego. Nie można się jednak dziwić, bo to zachowanie dowodzi, że piłkarzowi brakuje szarych komórek. Gest w stosunku do kibiców Legii po meczu absolutnie go dyskredytuje. Byli trochę lepsi zawodnicy od Małeckiego w polskiej piłce, nasłuchali się różnych brzydkich rzeczy od kibiców drużyny przeciwnej, ale nie pamiętam z ich strony żadnej zbędnej reakcji. Czy można się Małeckiemu dziwić? Na początku sezonu "opier..." jakiegoś trenera, miał w głębokim poważaniu prezesa, który poinformował go o odstawieniu na boczny tor. Efekt końcowy? Trener "out", prezes "out", a Małecki w nagrodę na testach w Anglii, zaś po powrocie szybko przywrócony do pierwszej drużyny. Nie jest to najlepszy sposób na kształtowanie charakteru młodego piłkarza. Jestem tylko ciekaw kiedy Patryk znudzi się swoim kibicom. Na razie to, co robi z piłką i bez niej nie ma naprawdę nic wspólnego z określeniem "piłkarz zawodowy".W pozostałych meczach przeciętna polska ligowa rzeczywistość, Mecze lepsze i grosze. Janas wygrał, jak wszyscy szykowali mu już szubienice. Korona, gdy miała potwierdzić, ze jest "the best", od razu włączyła wsteczny. Śląsk gra znowu słabo, ale to normalka w tym sezonie. Polonia się odrodziła , ale fanfary po jednym meczu, to trzeba głęboko schować do magazynu, a nie je eksponować. J.W. chce pucharów, zwycięstw seryjnych, czyli o Śląsku trzeba zapomnieć i już być myślami w Zabrzu. ŁKS chce uciec spod gilotyny i w Bielsku-Białej, w meczu piłki wodnej, częściowo mu się to udało. Na zalanych boiskach czasami rządzi przypadek i łatwiej wygrać. Może Świerczewski o tym pomyśli i przygotuje jakiś plan na następne mecze? Proponuję konsultacje z niektórymi specjalistami od preparowania torów żużlowych. Na koniec komentatorzy. Wiadomo, Borek najlepszy, inni dobrzy. Mnie natomiast przeszkadzał zupełnie inny fakt. Mania oceniania czy spalony był, czy go nie było. Po każdej akcji to samo. Zatrzymanie obrazu i stwierdzenie: "Oczywiście, minimalny spalony - brawo sędzia" lub: "Nie było spalonego, sędzia be!". To trochę wygląda na wirtualną piłkę. Od drugiego mikrofonu (czytaj: specjalisty) oczekuję podpowiedzi, dlaczego drużyna nie potrafi stworzyć sytuacji podbramkowych, co trzeba zmienić, czytania gry, oceny zawodników. Mamlać jęzorem na temat czy był spalony czy nie może za darmo każdy kibic z dobrym wzrokiem. Od specjalistów oczekuję czegoś innego. ***Zbigniew Boniek współpracuje z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem!Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.