Smuda dotychczas poprowadził kadrę w 22 meczach i przetestował już 67 zawodników, z których aż 31 to debiutanci. Z tych debiutantów kilku stanowi siłę "Biało-czerwonych", czego Smudzie nikt nie odbierze. Numerem jeden jest Wojciech Szczęsny, który zadebiutował w drugim meczu kadencji Franciszka Smudy z Kanadą, kiedy był dopiero czwartym bramkarzem Arsenalu. Dziś Polak jest pierwszym bramkarzem "Kanonierów", a także niepodważalnym numerem jeden drużyny narodowej. Nawet tęsknota za Arturem Borucem u wielu speców wyraźnie zmalała... Szczęsny ma charyzmę, umiejętności, a także symbolizuje odmłodzenie drużyny narodowej. Powiem, czy raczej napiszę więcej - to nasz pierwszy bramkarz na lata! Że przydarzy mu się jeden, czy drugi błąd? Tak po prostu musi być - przez to w kadrze przeszli jego wielcy poprzednicy Jan Tomaszewski oraz Józef Młynarczyk. Zresztą Zbigniew Boniek uznaje, że Polska nie ma szans na jakikolwiek sukces, jeśli nie posiada w bramce klasowego bramkarza. Adrian Mierzejewski to wielki wygrany ostatniego zgrupowania kadry. Z Francją zagrał po raz 12. w koszulce z Białym Orłem. Debiutował z Finlandią ponad rok temu. Długo nie potrafił oczarować, ale Smuda wierzył w niego, dając kolejne szanse. Z Argentyną strzelił swoją pierwszą bramkę w reprezentacji, a z Francją - obok Szczęsnego - był najlepszym w naszych szeregach. Debiutantem Smudy jest również Adam Matuszczyk. Pomocnik z Niemiec - podobnie jak Mierzejewski - pierwszy mecz zagrał w Kielcach przeciwko Finlandii. Już wcześniej selekcjoner zawierzył Tomaszowi Wałdochowi, który wypatrzył tego chłopaka w drugiej drużynie 1. FC Koeln. Smuda chciał powołać Matuszczyka już na zgrupowanie w Tajlandii, choć ten pomocnik nie miał wówczas na koncie debiutu w pierwszym zespole z Kolonii. Jednak Adam w zimowych sparingach w 2010 roku stał się - z dnia na dzień - podstawowym piłkarzem FC Koeln, zespołu prowadzonego wówczas przez Zvonimira Soldo. Od tego czasu zawodnik potrafił zaprezentować się w 1. Bundeslidze, a także w kadrze. Błysnął dwoma asystami w meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Matuszczyk ostatnio miał problemy ze zdrowiem, ale dobrze zaprezentował się w roli zmiennika - z Argentyną oraz Francją. Pierwszy mecz w kadrze za kadencji Smudy zaliczył także Sebastian Boenisch. Przy okazji tego występu w Łodzi przeciwko Ukrainie ujawnił: "Trener dzwonił do mnie kilka razy dziennie". Lewy obrońca Boenisch zagrał jeszcze tylko z Australią, po czym doznał kontuzji. Od września ubiegłego roku nie wystąpił ani razu - w kadrze i w Werderze Brema. W pełni zdrowia ma szansę na lata przesądzić na swoją korzyść rywalizację na lewej stronie defensywy. I dlatego Boenisch - usilnie namawiany przez Smudę - wybrał kadrę Polski, zapominając o reprezentacji Niemiec. Co ciekawe, debiutantem Smudy jest również Patryk Małecki. Początkowo dość regularnie dostawał szansę i zdążył wystąpić siedem razy w ciągu pół roku. Później selekcjoner się od niego odwrócił. Życie jest jednak pełne niespodzianek. Obecnie "Mały" jest jednym z najlepszych, jak nie najlepszym piłkarz Ekstraklasy. Coś czuję, że w najbliższych miesiącach będzie miał wielki wpływ na wyniki Wisły (oby w Krakowie zagościła Liga Mistrzów, a przynajmniej Liga Europejska). A wówczas Smuda znowu postawi na skrzydłowego "Białej Gwiazdy". Nie można zapominać o debiutancie z pierwszego meczu Smudy z Rumunią - Macieju Sadloku. Zawodnik przymierzany na lewą stronę defensywy, a przede wszystkim na środek obrony, zdołał wystąpić w 14 spotkaniach. Ostatnio zabrakło piłkarza Polonii w kadrze, ale tylko z powodu kontuzji. Innym debiutantem z debiutu Franza jest Maciej Rybus. Jednak pomocnik Legii popadł w przeciętność. 12 A za kadencji Smudy u tego zawodnika, ale na szybki powrót do drużyny narodowej się nie zanosi. Najświeższy debiutant Smudy - z czerwcowego meczu z Argentyną - to pomocnik Cracovii Mateusz Klich. Szczęsny w ostatnim "Cafe Futbol" przed wakacjami powiedział: "Klich to chłopak, który ma niesamowite możliwości. Oglądałem go dziesięć dni w treningu i kto wie, czy Matuesz nie będzie podstawowym piłkarzem w finałach EURO 2012". Smudzie można wiele zarzucić, ale trzeba mu oddać jego debiutantów. Szczęsny, Matuszczyk, czy Mierzejewski, a może także Sadlok, Małecki, czy Klich to mogą być piłkarze "Biało-czerwonych" na lata! <a href="http://romankolton.blog.interia.pl/?id=2094750">Dyskutuj na blogu Romana Kołtonia</a>