W sobotę, niemal w pojedynkę Tomasz Gollob wyciągnął z bagna Polskę i dwoma zwycięstwami z rzędu dał jej dziewięć punktów i poprowadził po trzecie z rzędu mistrzostwo świata. Tak znacząco wpływającego na przebieg wydarzeń lidera mieliśmy w piłce nożnej ostatnio w osobie Zbigniewa Bońka. Wystarczy wspomnieć jego wspaniały mecz z Belgią na mundialu w Hiszpanii okraszony hat-trickiem. Swoją drogą, Boniek to również bydgoszczanin, więc może w mieście nad Brdą powinniśmy polować na talenty sportowe, których tak bardzo nam brakuje? Gollob w wieku 40 lat ma pełne prawo zejść ze sceny, powiedzieć "dziękuję", ale nie - starty ciągle dostarczają mu adrenaliny, najzwyczajniej go "kręcą". Po wygranym biegu potrafi jak młokos przejechać pół okrążenia na jednym kole, spontanicznie wymachując pięścią. I o to w sporcie chodzi - o radochę, fantazję, entuzjazm, a nie tylko wyuczone schematy taktyczne i skwaszone miny w strefie wywiadów po porażce, czy ludzi z przyklejonym telefonem do ucha na widok dziennikarzy (to jedna z metod, jaką stosują niektórzy piłkarze, by uniknąć wywiadu po przegranej). Skąd się bierze recepta na długowieczność pana Tomka? Odpowiedź jest banalna: to taki model, który nie lubi oglądać cudzych pleców! - Nienawidzę jechać z tyłu, przegrywać - powiedział po triumfie w Gorzowie Gollob. Szkoda, że nasi piłkarze nie mają takiego wstrętu do porażek. I być może ktoś tam może narzekać, że Gollob czasem przesadza z brawurą. Inni kręcą nosem, że speedway jest niszowy - Skandynawia, Anglia, paru "Kangurów" i zwariowana na jego punkcie nie jest cała Polska, tylko kilka miast i to drugorzędnych (z dużych w ekstralidze jest tylko Wrocław, a Bydgoszcz, Poznań i Gdańsk są na jej zapleczu). Ale ... Co z tego, że piłką żyjemy wszyscy, jak tak dawno nic nie wygraliśmy? Na razie piłkarscy fani mogą tylko zazdrościć sukcesów tym żużlowym. Wyraź swą opinię na blogu autora