Dlaczego nam, Polakom każdy może opowiadać, co chce i przy tym mocno kłamać? Beenhakker zaklinał się, że z Feyenoordem go nic nie łączy, a kto myślał inaczej (czyli ja i kilku innych), obrażał go. Zaccheroniego cicho, bez rozgłosu wysłał do Polski "amico" Di Carlo, który chce nam nawinąć makaron na uszy. Alberto Zaccheroni, to był naprawdę dobry trener, ciekawa postać, odniósł kilka sukcesów (przede wszystkim z Milanem), ale od kilku dobrych lat przebiera nogami, by trenować w Serie A. Dlaczego nikt go nie chce, nie mam pojęcia! Mówienie, że odrzuca oferty, to kruczek Di Carlo. Ten menedżer chce stworzyć wizerunek Zaccheroniego, dzięki któremu, trener ten pasowałby do naszej piłki. <a href="http://boniekzibi.blog.interia.pl/" target="_blank">DYSKUTUJ NA BLOGU ZBIGNIEWA BOŃKA!</a> Niby może zarabiać, niby wszyscy go chcą, a on nie - myśli tylko o Polsce, polskich piłkarzach i naszej futbolowej rzeczywistości. Włoski trener stęsknił się za szatnią, zawodnikami, ławką trenerską, konferencjami. Brakuje mu stresów meczowych, a życie na uboczu bardzo mu się znudziło. Ma chęć i potrzebę pracy. Polska reprezentacja, to fantastyczna okazja. Dwa i pół roku tylko mecze towarzyskie. Można budować zespół spokojnie, wróci się na pierwsze strony gazet, pozna się nową kulturę i nowy kraj.. Do tego jeszcze bardzo godziwe i pewne pieniądze. Broń Boże, nie mówię, że Alberto, to zły trener. Wręcz przeciwnie. Wie, o co chodzi i gdyby Majewski rozstał się z reprezentacją, to czemu nie on. Ale powiedzmy sobie jasno: dzisiaj dla obcokrajowców pensja selekcjonera kadry, to największa przynęta. Pieniądze, to jest to, co ich na samym początku najbardziej pobudza. Jest przecież jasne, że każdy zacznie negocjacje od poziomu Leo, czyli około 700-800 tys. euro na rok. Znam rynek włoski i mogę stwierdzić, że po tę kasę obcokrajowcy (nie tylko Włosi) będą się pchali drzwiami i oknami. Nie dajmy się nabrać! OK, może nawet człowiek z zagranicy powinien zostać selekcjonerem, ale taki, którego my szukamy, a nie tacy, których nam proponują. Leo osiągnął historyczny awans, zachwycił się Polską i Polakami, mówił, że chciałby zostać w Polsce i trenować polski klub. Na koniec nie miał nawet chęci i odwagi podać się do dymisji, bo ważna była kasa do ostatniego dnia kontraktu. Dzisiaj Beenhakker często obraża nie tylko PZPN (tu mogę go nawet zrozumieć), ale nas wszystkich. Jeżeli następny trener ma być zagraniczny, to taki, który chce coś osiągnąć, a nie taki, który chce dodatku do renty. <a href="http://boniekzibi.blog.interia.pl/" target="_blank">DYSKUTUJ NA BLOGU ZBIGNIEWA BOŃKA!</a> <a href="http://sport.interia.pl/felietony/boniek" target="_blank">ZOBACZ WCZEŚNIEJSZE FELIETONY ZIBIEGO!</a> *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony o tematyce piłkarskiej, a także prowadzi swojego bloga. Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania jednego z bydgoskich domów dziecka.