- Leo Beenhakker rzadko wyróżnia zawodników indywidualnie, ale teraz powiedział "Łukasz Trałka to dla mnie zawodnik tego zgrupowania". Co Pan na to? - Takie słowa budują. Po to przyjechałem na to zgrupowanie, żeby pokazać się z jak najlepszej strony i żeby trener zapamiętałem z pozytywnej strony. Mam nadzieję, że to się udało. To spotkanie było zwieńczeniem naszego siedmiodniowego zgrupowania. - Czego brakowało Panu wcześniej, by zaistnieć w reprezentacji Polski? - Czego brakowało? Przede wszystkim Leo Beenhakkera, który dał mi szansę. Staram się ją jak najlepiej wykorzystać. Myślę, że to był główny powód. - Zwycięstwo z Serbią było zasłużone, choć mogło się to skończyć różnie... - Na pewno tak. Serbia miała swoje sytuacje, my mieliśmy swoje. Sebastian Przyrowski w ostatnich minutach bronił kapitalnie i dzięki niemu uzyskaliśmy korzystny wynik i wygraliśmy 1:0. To było zwieńczenie naszej ciężkiej pracy. - Przed Wami kolejny rok i najważniejsze, to nie zapeszyć tych słów Leo Beenhakkera pod Pana adresem. - Będę się starał. Mogę zapewnić, że będę podnosił swoje umiejętności z treningu na trening, z meczu na mecz. Jak to będzie wyglądało, to dopiero zobaczymy.