Według Listkiewicza, obecnie nie ma podstaw, aby zwolnić Holendra bez konieczności wypłacania mu odszkodowania. "Leo nie podpisał przecież żadnej umowy z Feyenoordem, więc nie pracuje dla konkurencji. W ogóle ten kontrakt opiera się na dżentelmeńskich zasadach. Nie ma w nim żadnych gróźb. Obowiązują standardowe przepisy prawa pracy" - mówi Listkiewicz. "Oczywiście, gdyby Leo ewidentnie zaniedbywał swoje obowiązki, to byłyby podstawy do dymisji. Na przykład: jeśli Wydział Szkolenia PZPN opracuje mu szczegółowy plan pracy na najbliższe 40 dni, jakie dzielą nas od wiosennych meczów, a Leo nie przestrzegałby go, mogłoby to być powodem do zwolnienia" - zdradza swój plan były prezes.