Podopieczni Leo Beenhakkera nie mieli komfortowych warunków do pracy, gdyż ćwiczyli ze źle napompowanymi piłkami, a do tego stan boiska, na którym zresztą zmierzą się z gospodarzami, jest fatalny. Szkoleniowiec "biało-czerwonych" spodziewa się lepszej gry i rezultatu niż miało to miejsce w sobotę ze Słowenią (1:1). - Przyjechaliśmy tu z jedną misją, żeby wygrać. Nie rozpamiętujemy już meczu ze Słowenią, który analizowaliśmy i wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. Mogę zapewnić, że od pierwszej minuty zaatakujemy, choć tak samo miało być w sobotę, ale z różnych powodów nie wyszło. Zrobimy wszystko, aby wywieźć stąd trzy punkty - zapewnił Beenhakker. Holenderski trener potwierdził medialne przypuszczenia o zamiarze dokonania roszad w składzie, ale nie chciał zdradzić szczegółów: - Zmiany w wyjściowej jedenastce będą, ale proszę, nie pytajcie mnie ile i jakie - zaapelował Beenhakker do zgromadzonych dziennikarzy. Malowniczo położony stadion - arena środowej rywalizacji nie przyciągnął miejscowych fanów i tak zapewne będzie również w dniu spotkania. W mieście niewiele mówi się na temat meczu, zainteresowanie nim jest znikome. Wtorkowe zajęcia podpatrywali za to czterej kibice z Białegostoku. Wszyscy pozostający do dyspozycji trenera piłkarze są zdrowi i gotowi do gry.