"Nic tak nie zniechęca trenera do pracy, jak takie zachowanie. Przecież Leo Beenhakker nie tylko przeżywał przegrany mecz. Ale też czuł odpowiedzialność za piłkarzy, których zabrał na międzynarodowy mecz, a którzy za trzy dni grają ligowe spotkania. A tu trójka idzie w bajo bongo z dziennikarzami sportowymi. Swoją droga ciekawe, czy dziennikarze też zostaną zawieszeni przez redakcje tak, jak piłkarze" - powiedział Piechniczek, który na Stadionie Śląskim ma swoje biuro senatorskie. Chłopcy pytali go o to, czy bardzo "imprezowy" był Zbigniew Boniek. "Rozczaruję was może, ale Boniek był profesjonalistą w każdym calu. Takich historii z nim w kadrze nie było" -odpowiedział. "Sprawa wykluczenia trzech zawodników z kadry nie należy do przyjemnych rzeczy. Żaden z trenerów czymś takim nie może się czuć usatysfakcjonowany. Każdy to przeżywa, bo takie zachowanie piłkarzy świadczy o braku subordynacji, o lekceważeniu pewnych spraw i martwi to też zapewne Beeenhakkera. Trudno, żeby się z tego powodu cieszył. Ale decyzja jaką podjął była słuszna. Sugestie, żeby sprawą zajął się Wydział Dyscypliny to bzdura. Jeśli ja stawałem przed tego rodzaju decyzjami dowiadywała się drużyna i sami zainteresowani. Sensacji nie starałem się robić" - dodał. Przyznał, że przypisuje mu się sprawę trójki obrażonych piłkarzy, którzy po meczu towarzyskim z Rosją w Moskwie zrezygnowali z gry w reprezentacji. "Myślę tu Kowalczyku, Iwanie, Juskowiaku. Ja się z tego tytułu nie zmartwiłem, bo nie należeli do zawodników nadających ton reprezentacji. Dziś wszyscy wielcy trenerzy podkreślają, jak ważna jest dobra atmosfera w zespole. Dba o nią szczególnie Alex Ferguson, który - jak ktoś krzywo spojrzy - eliminuje go z drużyny, a sądząc z osiąganych przez niego wyników na przestrzeni wielu lat, jest to chyba jedyna słuszna droga. Nie może być tak, że piłkarze rządzą trenerami, starają się urwać i wyskoczyć gdzieś na bok. Niech ta sytuacja i decyzja będzie wskazówką dla wszystkich trenerów klubowych. Czasem lepiej podjąć taką decyzję i nawet odejść, ale z twarzą niż tolerować pijaństwo i prowadzenie niesportowego trybu życia. Atmosfera jest dobra jak wszyscy bez wyjątku przestrzegają zasad" - powiedział PAP Piechniczek. "Oceniając mecz z Ukrainą trzeba powiedzieć, że nie wyglądało to najlepiej, ale taki scenariusz był do przewidzenia. My wróciliśmy z ME i wiemy jak tam było. Ukraińcy w mistrzostwach nie grali i byli głodni sukcesu, wygranej. Chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Poza tym potraktowali mecz bardzo prestiżowo jako współgospodarz kolejnych ME i chcieli udowodnić, że piłkarsko są lepsi czy przynajmniej równi nam. W końcu z reguły tak bywa, że próby generalne wypadają słabo, a już inaczej to wygląda w meczach o punkty" - stwierdził. W czwartek po powrocie ze Lwowa, gdzie polska reprezentacja w środę przegrała towarzyski mecz z Ukrainą 0:1, trener Leo Beenhakker zdecydował o zawieszeniu na czas nieokreślony trzech kadrowiczów - Artura Boruca, Dariusza Dudki i Radosława Majewskiego. Zawieszenie nastąpiło, jak napisano w komunikacie, w konsekwencji niedopuszczalnego i nieodpowiedzialnego zachowania po meczu z Ukrainą. 6 wrześnie spotkaniem ze Słowenią we Wrocławiu polscy piłkarze zainaugurują eliminacje mistrzostw świata 2010 roku. Cztery dni później zagrają na wyjeździe z San Marino.