Jego zdaniem najważniejsze było zapewnienie, że Holender "w 100, a nawet 200 procentach zaangażowany jest w dobre przygotowanie reprezentacji do ostatnich spotkań eliminacji MŚ". - Zarówno trener, jak i jego piłkarze głęboko wierzą w awans do finałowego turnieju. Zapewnił nas, że zespół nie przyniesie wstydu, a pod tym zdaniem rozumiem udział w MŚ - wyjaśnił wiceprezes PZPN. Beenhakker powiedział członkom zarządu, że nie zajmuje go praca z Feyenoordem Rotterdam, a całe siły skupia na zagadnieniach związanych z reprezentacją Polski. - Czy mu wierzę? Nie jestem detektywem i pewne sprawy zweryfikuje życie. Jesteśmy poważnymi ludźmi i sądzę, że nie było przekłamań i niedomówień w trakcie spotkania - ocenił Piechniczek. - Ta rozmowa była potrzebna zarządowi, ale też bardzo potrzebna Leo Beenhakkerowi. Musi czuć poparcie - zarząd jest przecież nastawiony życzliwie i merytorycznie ocenia pracę trenera. Na swoje pytania otrzymałem wyczerpujące odpowiedzi, które spotkały się z aprobatą członków zarządu - dodał. Były selekcjoner zapewnił, że nie można go nazywać wrogiem Beenhakkera. Podkreślił jedynie, że nie we wszystkich kwestiach zgadza się z Holendrem. - Sam byłem trenerem reprezentacji i wiem jak wygląda ta praca. Każdy lubi otaczać się swoimi ludźmi i z pewnymi sprawami nie chce obnosić się na zewnątrz. Taka dyskrecja jest zasadna i przemyślana. Zarząd związku posiada wymagane minimum informacji, a reprezentacja nie jest państwem w państwie - zapewnił Piechniczek. Mniej zadowolony z dyskusji z selekcjonerem był członek zarządu Zbigniew Lach, który od dłuższego czasu należy do krytyków pracy Holendra. - Pytałem, czemu zwykle po zgrupowaniach jest obniżka formy - bo tak było przed meczem z Irlandią Północną. Usłyszałem, że są takie dni, gdy wszyscy grają źle. Nie potrafił tego precyzyjnie wyjaśnić, tylko mówił coś na okrągło. Po zwycięstwie 10:0 z San Marino nie można go jednak zwolnić - ocenił Lach. - Nie jestem zadowolony z pracy trenera i myślę, że opinia publiczna przekona się, że nie jest to tak cudowny szkoleniowiec. Wyników nie ma, a z tego należy rozliczać trenera - dodał Lach.