Po zakończeniu konkursu Holender, który drugi rok z rzędu zawitał na skocznie podczas PŚ, wręczył nagrody najlepszym skoczkom zawodów. Chwilę po zakończeniu uroczystości fani skoków narciarskich znów mogli zobaczyć szkoleniowca biało-czerwonych. Tym razem w zupełnie innych okolicznościach. Beenhakker wraz z trójką znajomych (współpracowników?) siedział wygodnie w saniach przykryty ciepłym kocem. Prowadzący sanie góral chyba zapomniał, że...w Zakopanem odbywają się właśnie zawody PŚ. Dlaczego? Ponieważ wiózł swoich pasażerów ulicą dochodzącą do Wielkiej Krokwi z centrum miasta, kiedy z przeciwnej strony w rejony Krupówek ciągnęła kilkunastotysięczna rzesza kibiców Adama Małysza i spółki. Holender był chyba poirytowany tym, że sanie poruszały się w żółwim tempie. O dobry humor selekcjonera zadbali jednak fani, którzy szybko zaintonowali znane wszystkim ze stadionów: "Leeeoooo, Leeeoooo". Dariusz Jaroń, Łukasz Piątek Zakopane