W piątek przed wieczornym treningiem Beenhakker spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej przed meczem z Irlandczykami. - Jesteśmy po tygodniu dobrych przygotowań, które rozpoczęliśmy w poniedziałek. Oczywiście mieliśmy kilka drobnych problemów takich, jak zawsze wynikających z tego, że zawodnicy na zgrupowanie stawiają się w różnym stanie. Sytuacja nie była prosta. Część zawodników gra mało, inna grupa grała bardzo często przed zgrupowaniem, tak jak na przykład Lech Poznań, a Mariusz Lewandowski przyjechał dopiero we wtorek, ponieważ jeszcze w poniedziałek rozgrywał mecz w lidze ukraińskiej. Jednak muszę powiedzieć, że środowy i czwartkowy trening przekonały mnie, że chłopcy są gotowi - przyznał Beenhakker. Selekcjoner zdradził, że nadal nie ma wybranej "jedenastki" na mecz, a sprawę komplikują mu dodatkowo kontuzje zawodników: - Jak wiecie odesłaliśmy Jodłowca do domu. Problem polegał na tym, że nie dałoby się go wyleczyć nawet do środowego meczu. Mamy też drobne problemy z Bartkiem Bosackim i Ludovikiem Obraniakiem. Mam nadzieję, że po zabiegach, które przeszli ostatnio wszystko będzie dobrze. - Oczywiście Obraniak nie jest gotowy na sto procent ze względu na to stłuczenie. Gdyby miał grać dzisiaj, to nie grałby 90 minut. Muszę mieć zawodników, którzy są w stu procentach gotowi do gry - kontynuował wątek skrzydłowego OSC Lille. Wracając do marcowego spotkania z Irlandią w Belfaście Beenhakker przyznał, że to Polska bardziej przegrała ten mecz, niż rywale go wygrali: - Z całym szacunkiem dla przeciwnika, ten mecz my przegraliśmy, a nie on wygrał. To były bardzo cenne punkty, które straciliśmy. Mamy tego świadomość. Holender liczy, że w dobrej grze "Biało-czerwonym" pomoże aura Stadionu Śląskiego: - Liczymy na idealne warunki. Wszyscy na to pracują i tego oczekujemy. Chcemy grać naszą piłkę, grać w swoim stylu. Odrobiliśmy lekcje, wiemy jak gra Irlandia. Jednak przede wszystkim będziemy chcieli, żeby to był nasz mecz. Mecz Szachtara z Barceloną pokazał, że nawet wielka Barcelona nie może grać po swojemu, jeśli warunki temu nie sprzyjają. Nie bez powodu jesteśmy tu w Chorzowie, gdzie warunki i murawa są zawsze idealne. Zapytany o to, czy obawia się powietrznych pojedynków z Wyspiarzami, Beenhakker odparł, że jego drużyna jest dobrze przygotowana do stałych fragmentów gry, ale ciężko przewidzieć wypadki losowe: - Przeciwnik ma trzech zawodników powyżej 190 cm, a u nas najwyżsi mają 183 cm. Rozmawiamy o tym zawodnikami. Zawsze jedna odprawa poświęcona stałym fragmentom gry i chłopcy wiedzą, jak się zachować. Wiadomo jednak, że są takie sytuacje, w których przeciwnik albo wyskakuje wyżej albo po prostu jest znacznie wyższy - mówił. - Nie możemy dokupić Michałowi Żewłakowowi 10 cm wzrostu. Moglibyśmy mu zaproponować buty na obcasach, ale to by mu się nie spodobało - spuentował w swoim stylu.