Jakie logo będzie przyozdabiało stroje naszej drużyny narodowej już w lutym 2009 roku w trakcie spotkania z Walią - charakterystyczna "fajka" Nike, czy "kot" Pumy? W latach 2004-2007, jak podaje raport finansowy PZPN, przychody od sponsora technicznego wynosiły trzy procent budżetu - dokładnie 9 milionów 188 tysięcy złotych. W tym był sprzęt, pieniądze za reklamę oraz premia za awans do finałów MŚ 2006 roku. Oznacza to, że sponsor wykładał niespełna milion euro rocznie (w niektórych źródłach pojawiła się kwota 2,5 miliona euro - z sufitu). Teraz "Gazeta Wyborcza" - w sobotnim wydaniu - oszacowała nowy kontrakt z producentem sprzętu sportowego na 5-7 milionów euro rocznie. Menedżerowie znający rynek sprzętu sportowego w Polsce łapią się za głowę. Mówią, że to po prostu niemożliwe. Górna granica to 3-4 milionach euro za każdy z czterech lat umowy (oznacza to 12-16 milionów euro za cały okres trwania umowy). Zresztą aż tyle tylko ze względu na finały Euro 2012, który odbędą się w Polsce i na Ukrainie. Firma "Sportfive" odgrywająca wielką rolę zarówno w polskim, jak i w ukraińskim futbolu chciała doprowadzić do tego, że ten sam sponsor techniczny wyposażał piłkarzy "biało-czerwonych" oraz drużynę narodową Ukrainy. Na rzecz Nike za naszą wschodnią granicą pracował sam Siergiej Bubka. Jednak ostatecznie negocjacje padły, gdyż pojawiła się sugestia, aby amerykańska firma ubierała nie tylko drużyny reprezentacyjne, ale i Dynamo Kijów (ulubiony klub szefa federacji Hrihorija Surkisa). W Polsce na lata 2004-2008 obowiązywała umowa z Pumą, którą wynegocjował ówczesny wiceprezes PZPN Eugeniusz Kolator. W tym kontrakcie znalazł się punkt, który głosił, że skuteczne wypowiedzenie mogło nastąpić do 30 października 2007 roku, a więc na czternaście miesięcy przed końcem umowy! Inaczej umowa obowiązywałaby w latach 2009-2012 - na tym samych warunkach finansowych! Andrzej Placzyński, szef "Sportfive" w Polsce, mówi: - Dobrze, że monitowaliśmy związek w ubiegłym roku, aby wypowiedział umowę z Pumą i zastanowił się nad nowym konkursem ofert. Ten konkurs miał zorganizować polski oddział "Sportfive". Placzyński tłumaczy: - Po prostu my się na tym znamy. Naszym zarobkiem miało być 10 procent od sumy wynegocjowanej ponad warunki dotychczasowej umowy z Pumą. Jednak "Sportfive" został pominięty - i to mimo umowy, którą związek zawarł z Placzyńskim. Nota bene - umowa z Pumą, mimo że musiała zostać skutecznie wypowiedziana do 30 października 2007 roku, zawierała punkt, według którego nie można było prowadzić negocjacji z żadną inną firmą przed 30 czerwca 2008 roku, a więc na pół roku przed końcem kontraktu z firmą z Herzogenaurach. Tymczasem przygotowanie kolekcji trwa dziewięć miesięcy... Placzyński jest łączony - także rodzinnie - z szefem polskiego oddziału Nike, Krzysztofem Odliwańskim. Placzyński mówi: - Proszę napisać drukowanymi literami - z tym konkursem nie mam nic wspólnego, chociaż - na mocy umowy powinienem mieć. Odliwański sprowadził do Polski jednego z czołowych menedżerów Nike w USA. Ten biorąc pod uwagę perspektywę finałów Euro 2012 - zdecydował o przebiciu oferty Pumy. Odliwański relacjonuje: - Wyłożyłem karty na stół w czasie posiedzenia specjalnej komisji powołanej przez PZPN. Mam przekonanie, że wszystko odbywa się w odpowiedni sposób. Gdy wszedłem na salę, od razu poinformowano mnie, że przebieg całego spotkania będzie nagrywany. Jednak już skład grona, które wysłuchał prezentacji był cokolwiek dziwny. Rej wiódł ówczesny wiceprezes ds. szkolenia Jerzy Engel, który powtarzał, iż "wszystko ma być biało-czerwone", a także dziennikarz "Rzeczpospolitej" Stefan Szczepłek(!). Jak na ofertę Nike odpowie szef polskiego oddziału Pumy Piotr Cichecki? Ten ostatni ma jeszcze jedną szansę - we wtorek będzie negocjował z komisją PZPN w składzie Stefan Antkowiak, Witold Dawidowski, Ireneusz Serwotka i Janusz Matusiak. A już w środę posiedzenie zarządu PZPN w tej sprawie, na którym powinna zapaść ostateczna decyzja.