Jak to się stało, że Justyna Kowalczyk startowała w barwach narodowych, a Adam Małysz zupełnie inaczej? Nie miało to żadnego znaczenia. Kiedy jednak nasi kopacze ubrali się inaczej, niż zwykle zrobił się problem narodowy. Każdy dziennikarz sportowy pisze swój komentarz i przedstawia swoje racje na ten temat. Oberwało się firmie Nike i PZPN-owi. Już nikogo nie interesuje, że firma Nike, dzień przed meczem z Bułgarią przedstawiła na konferencji nowy sprzęt na wyjazdowe mecze, że powiedziała dlaczego jest on akurat w takich kolorach i czekała na pytania. Oczywiście pytań nie było, bo wszyscy wiedzą wszystko najlepiej. Nikt nie zastanawia się nad tym, że jak się płaci związkowi sześć, czy siedem milionów euro, to przecież można mieć swoje spojrzenie i swoje "widzimisię". Chciałbym tylko przypomnieć, że Juventus to jest drużyna, która gra na biało-czarno, a grając w tym klubie Puchar Zdobywców Pucharów zdobyłem grając w żółtym stroju. Podobne przykłady można by wymieniać z FC Barceloną i innymi klubami w roli głównej, które mają trzeci komplet strojów. Oczywiście, biało-czerwone, białe, czerwono-białe stroje naszych piłkarzy to coś zupełnie innego, bliższego nam, coś, do czegoś się wszyscy przyzwyczaili. Nowych strojów nigdy nie zaakceptujemy i na pewno się w nich nigdy nie zakochamy. Miejmy nadzieję, że zagramy w nich jak najmniej i to jeszcze z dala od kraju. "Ciała" - jak zwykle - dali ludzie z Polskiego Związku Piłki Nożnej. Po żółtej piłce na śniegu (w meczu ze Słowacją) były koszulki bez nazwisk. I to był pierwszy podstawowy problem. W środę byliśmy jedyną europejską drużyną, która zagrała bez nazwisk na koszulkach. Po prostu anonimowo. Po przerwie to ja już w ogóle nie wiedziałem who is who! Szanująca się reprezentacja tak nie postępuje. Ale czemu mamy się temu dziwić? Skoro jednym z trzech członków komisji, która z ramienia PZPN-u prowadziła negocjacje z Nike'em był pan Serwotka, to nie dziwmy się, że w umowie nie wpisano klauzul, że to związek musi zaakceptować każdą kolekcję strojów dla reprezentacji Polski. Jeżeli takich zapisów się nie stosuje, bo się na tym nikt w PZPN-ie nie zna, to efekty są takie, jakie widzieliśmy w meczu z Bułgarią. Następna rzecz, jaka mnie zabolała, to fakt, że Obraniak grał w koszulce z krótkimi rękawkami, spod których wychodziła biała koszula. Wyglądało to na głęboką prowincję i na rzecz absolutnie przez nikogo nie sprawdzoną. Tak nie robią reprezentanci narodowej. Ale teraz wróćmy już do piłki, wróćmy już do Smudy i do naszej reprezentacji. Oczywiście mecz z Bułgarią nie rozwiązał żadnych problemów, ale kilka pozytywów było już widać. Po raz pierwszy od dłuższego czasu widziałem pressing ofensywny w wykonaniu Polaków. Nasi piłkarze od razu doskakiwali do przeciwnika, starali się odebrać mu piłkę jak najdalej od własnej bramki. Graliśmy dużo i często z pierwszej piłki. Owszem, zdarzały się błędy w przyjęciu piłki, ale najczęściej wymuszała je nierówna murawa. Natomiast generalnie można powiedzieć, że jest to zaczyn czegoś, co za dwa lata może dobrze funkcjonować. To dobry znak, że mimo zwycięstwa, Smuda po meczu jest niezadowolony, że wskazuje na braki i chce pójść do przodu. Nad zwycięzcami, nad strzelonymi pięknymi bramkami nie ma co zbyt długo myśleć, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. W meczu z Bułgarią mieliśmy też kilku dobrych piłkarzy, tak jak Błaszczykowski, Glik i Murawski. Lewandowski strzelił piękną bramkę, ale o tym nie ma co pisać, bo do tego już się przyzwyczailiśmy. Oskara środowego muszę jednak przyznać koledze Kwiatkowskiemu z firmy Nike. Otóż broniąc swojego produktu mówił, że rękawy na koszulkach są biało-czerowne w momencie, gdy strzelamy gola. Panie "Kwiatek"! Daj pan sobie coś na wstrzymanie, albo trochę lodu na czoło! I to od razu. DYSKUTUJ Z AUTOREM NA JEGO BLOGU Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.