INTERIA.PL: Kto jest pana faworytem do objęcia posady trenera reprezentacji Polski? WOJCIECH KOWALCZYK: Mój faworyt jest taki sam, jak większości Polaków - Franciszek Smuda. Zdrowy rozsądek nakazuje, aby to właśnie jemu powierzyć reprezentację. Dlaczego? - Nikt, tak jak on nie zna polskiej piłki. Jako trener osiągnął w naszym kraju prawie wszystko. Zdobywał mistrzostwa, Puchar Polski, wprowadził Widzew do Ligi Mistrzów. Poza tym to twardy facet. On nie pójdzie na żadne układy. Jestem przekonany, że do kadry powoływał będzie najlepszych aktualnie zawodników. Żaden menedżer czy doradca nie wciśnie mu swojego piłkarza. Smuda potrafi znakomicie przygotować zespół pod względem mentalnym. Prowadzone przez niego kluby, jak chociażby ostatnio Lech, potrafiły walczyć, jak równy z równym z mocnym europejskimi zespołami. Taki selekcjoner jest nam potrzebny. A poza tym to jego właśnie chcą kibice. Popularność nie gwarantuje sukcesu, ale ten aspekt też warto brać pod uwagę. Jeśli nie Smuda, to kto? - Na mojej liście drugie miejsce zajmuje Henryk Kasperczak, ale tylko za dokonania z reprezentacjami z Afryki. W Polsce nie miałby jednak tak dobrych piłkarzy, więc trudno powiedzieć, czy by sobie poradził. A inni, młodsi trenerzy jak: Maciej Skorża, Jan Urban czy Ryszard Tarasiewicz? - Nie. Dla nich to zdecydowanie za wcześnie. Niech oni najpierw postarają się dorównać osiągnięciami Smudzie, a potem myślą o kadrze. Smuda trenował pana przez krótki czas w Legii. Jak go pan wspomina? - Akurat zawalił wtedy przygotowania do sezonu i wyleciał po pierwszym meczu, ale to nie ma żadnego znaczenia. W kadrze nie będzie miał zawodników na co dzień. Wystarczy, aby powołał tych, którzy są aktualnie najlepsi. Nowy selekcjoner ma jednak budować reprezentację na finały Euro 2012. W tej sytuacji powinien postawić na piłkarzy młodszych, perspektywicznych... - Zastanawiałem się, kto z naszych piłkarzy może zagrać na Euro i doszedłem do wniosku jeśli chodzi o ofensywę, to nie powinno być problemu. Mamy grupę zdolnych zawodników jak: Kamil Grosicki, Patryk Małecki, Robert Lewandowski, Paweł Brożek, Rafał Boguski czy Ludovic Obraniak. Gorzej jest z defensywą. Tu Smuda będzie miał problem, ale powinien sobie z nim poradzić. Tymczasowemu trenerowi, Stefanowi Majewskiemu nie daje pan żadnych szans na prowadzenie kadry na stałe? - Jego nominacja, to była kompromitacja PZPN-u i osobista Grzegorza Laty. Nie powinien odwoływać Leo Beenhakkera zaraz po meczu ze Słowenią, zwłaszcza, że i tak pobierał pensję. On miał dokończyć eliminacje, a po ostatnim spotkaniu trzeba go było pożegnać, podziękować i odesłać do Holandii. A tak doszło do kolejnej kompromitacji, tym razem Majewskiego. Nie potrafił on odpowiednio ustawić zespołu i powoływał zawodników, którzy - jak Piotr Polczak - nie radzili sobie w meczu Pucharu Polski z nawet z czwartoligowcami. Rozmawiał Grzegorz Wojtowicz