Wszystko przez słowa wypowiedziane przez Beenhakkera w wywiadzie dla tej gazety. "Antoni Piechniczek? Kto to jest? Znam tego faceta? Dla mnie on nie istnieje. Jego cała egzystencja sprowadza się do wygadywanie bzdur na mój temat" - stwierdził w rozmowie z "PS" opiekun "biało-czerwonych". Słowa te mocno zabolały wiceprezesa ds. szkolenia PZPN, który obecnie ma de facto nadzorować poczynania Holendra, z czym ten nie czuje się najlepiej. "Obrażając mnie, pośrednio zdeprecjonował sukcesy polskiej piłki. Co prawda odległe w czasie, ale nie tak odległe, jak sukcesy Holandii na mistrzostwach świata. Oczywiście bez udziału Beenhakkera" - powiedział trener, który doprowadził Polaków do trzeciego miejsca na świecie w 1982 roku. W poniedziałek z Holendrem rozmawiał Grzegorz Lato, prezes PZPN. Spotkanie trwało około 30 minut i jak podkreśliła obecna na nim rzeczniczka reprezentacji Marta Alf, panowała dobra, przyjazna atmosferze, która zwykle towarzyszy rozmowom obu panów. Obaj odmówili komentarza. Wiadomo jednak, że we wtorek o godz. 10 rozmowy będą kontynuowane z udziałem Piechniczka. Tymczasowy rzecznik PZPN Andrzej Strejlau wyjaśnił, że wtorkowe spotkanie będzie miało charakter wyjaśniający. - Logika podpowiada, że będzie to spotkanie wyjaśniające. Miejmy jednocześnie nadzieję, że będzie ono przy okazji pojednawcze - powiedział Strejlau. Jeśli ich efekt będzie negatywny, to spotkają się prawnicy obu stron, by rozmawiać o formie rozwiązania umowy z selekcjonerem. A jest o czym, bo do końca kontraktu Beenhakker ma zarobić 1,3 mln złotych brutto.