- Z mojej strony jest zielone światło, ale musi się Wisła dogadać z Palermo - mówił kilka dni temu Kamil Glik "Przeglądowi Sportowemu", po tym jak w imieniu Wisły z piłkarzem rozmawiał menedżer Wisły Zdzisław Kapka. Zwolennikiem powrotu do Polski Glika - nieważne, czy do Wisły, czy do Legii, był selekcjoner Franciszek Smuda. - Kamil jest jednym z kandydatów do gry na Euro 2012, a siedząc na ławce Palermo nie będzie w dobrej formie. Dlatego dla niego i dla kadry lepiej, by wrócił do Polski i grał regularnie w naszej lidze - nie ma wątpliwości trener Franz. Interesy reprezentacji Polski nie obchodzą jednak bijącego się o udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów Palermo. Piąty klub Serie A postanowił wypożyczyć Glika do czerwonej latarni ekstraklasy włoskiej - AS Bari. Bari jest ostatnie w tabeli i traci siedem "oczek" do bezpiecznej pozycji. Glika bierze na wypożyczenie do czerwca z opcją pierwokupu. Najsmutniejsze jest to, że ciągle pozycja naszej Ekstraklasy jest na tyle słaba, że solidny włoski ligowiec (Palermo) woli oddać za darmo piłkarza do znajdującego się nad przepaścią Bari, niż do walczącej o mistrzostwo Polski Wisły Kraków. Polskie kluby pod względem wysokości kontraktów są daleko w tyle nawet za biedakami z Serie A. Najlepszy piłkarz Bari - Sergio Bernardo Almiron zarabia milion euro rocznie, a wydarzeniem dla całej polskiej ligi będzie nowa umowa Manuela Arboledy z Lechem Poznań na kwotę pół miliona euro rocznie. Na razie roczne gaże na poziomie 300-350 tys. euro, to szczyt możliwości polskich klubów. Warto dodać, że i tak nie brakuje opinie, zgodnie z którymi polscy ligowcy zarabiają za dużo jak na prezentowane przez nich umiejętności.