O ile po meczu z Niemcami biało-czerwonych mogło tłumaczyć to, że rywal był z innej, zbyt wysokiej półki, o tyle po ewentualnym niepowodzeniu z Austriakami nic ich nie rozgrzeszy. Nawet to, na co zwracał uwagę legendarny napastnik Orłów Górskiego Grzegorz Lato (- Panowie, to są przecież gospodarze!- alarmował po poniedziałkowym treningu.). Teoretycznie zadanie jest łatwe. Podopieczni Josefa Hickersbergera mają słabszych piłkarzy i słabszy zespół. Mają jednak tak samo nóż na gardle, jak Polacy. Ewentualna porażka, czy nawet remis wyeliminują gospodarza już po kilku dniach turnieju, a to może uczynić Euro 2008 imprezą deficytową. Poza tym, w spotkaniu z Chorwatami Austriacy wypracowali sobie nie mniej okazji strzeleckich, niż rywal. Tyle, że pod bramką Stipe Pletikosy zachowywali się totalnie gamoniowato. Zwłaszcza głowy mieli kwadratowe (kilka uderzeń głową z niewielkiej odległości było fatalnie przestrzelonych). Widać, że siłą współgospodarze mistrzostw Europy są stałe fragmenty gry. Posyłają po nich w pole karne rywala podkręcone piłki, robią pod bramką potworne zamieszanie. Chorwatom udało się tę nawałnice przetrwać. Nie jest jednak powiedziane, że polska defensywa będzie równie skuteczna. W oficjalnym, wydanym przez UEFA programie na Euro jako silne strony Austrii wymieniono: wypolerowaną obronę z Sebastianem Proedlem, Martinem Stranzlem i Emanuelem Pogatetzem oraz ofensywne przebłyski Andreasa Ivamschitza, Rolanda Linza i Martina Harnika. UEFA znalazła takie słabości Austriaków: "są zbyt naiwni w meczach z wielkimi drużynami", "zbyt szybko tracą dyscyplinę taktyczną", "jeden błąd bramkarza gonią następne". Martwmy się jednak naszymi kłopotami, a tych nie brakuje. Leo Beenhakker musi uszczelnić defensywę, ale też ożywić ofensywę. Roger Guerreiro jako jedyny regularnie wygrywa dryblingi, celnie i w niesygnalizowany sposób podaje do przodu. To trochę mało. Należy się spodziewać, że Jacek Krzynówek również będzie mijał rywali. Chociażby dlatego, że Austriacy nie mają tak dobrego kryjącego, jak Philippe Lahm. Jedno jest pewne: nie możemy zlekceważyć rywala, a może się to zdarzyć, chociażby dlatego, że ostatnio w eliminacjach MŚ 2006 Orły wygrały w Wiedniu 3:1. - Austriacy nie są żadnymi frajerami - podkreślał Grzegorz Lato. - W pierwszym meczu na Euro pierwszy kwadrans mieli kiepski, ale później przez 75 minut stworzyli tyle sytuacji, że Chorwacja musi mówić o wielkim szczęściu, że wygrała ten mecz, bo piłka pod jej bramką ciągle krążyła. Istotną przesłanką przed starciem z Austrią "o wszystko" jest dyspozycja Leo Beenhakkera. Szef polskiej kadry ma pełną kontrolę nad tym, co się dzieje w jego zespole i po meczu z Niemcami nie stracił optymizmu. Leo do czwartku będzie wiedział, kogo posłać do boju. Leo nie bez racji zwraca uwagę na fakt, że polscy piłkarze, pochodzący ze słabych klubów, bądź grzejący ławę w średnich klubach, z dnia na dzień weszli na najwyższy światowy poziom i stoczyli wyrównany bój z Niemcami. - Austria nie jest słabeuszem, ale nie czarujmy się - to nie ta sama klasa, co Niemcy - podkreślał Jacek Bąk. Teraz on i jego koledzy muszą dowieść tego na boisku. W czwartek o godz. 20:45 na stadionie Ernsta Happela. Michał Białoński, Bad Waltersdorf