- Co można mówić po takim meczu? Nikt z nas nie zakładał straty punktów. Wielka szkoda i żal. Kibice przybyli na stadion tak licznie nie po to, żeby widzieć remis reprezentacji. Wyszliśmy na boisko z jedną myślą - jak najszybciej strzelić gola. Może za bardzo zagotowaliśmy się? Czasami jak się czegoś bardzo chce, nic nie wychodzi. Mieliśmy sporo strat, nie stworzyliśmy przed przerwą żadnej stuprocentowej okazji - ubolewał Golański. 27-letni obrońca przyznał, że w przerwie meczu Leo Beenhakker miał sporo pretensji do zawodników. - Powiedzieliśmy sobie kilka ostrych słów w szatni. Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie nie można pozwolić rywalom na tyle co wcześniej. Udało się, przynajmniej jeśli chodzi o przebieg gry. W drugiej połowie stworzyliśmy sporo sytuacji. Irlandczycy bronili się praktycznie całym zespołem, utrudniali grę jak tylko mogli - podkreślił. Reprezentanci Polski doskonale wiedzą, że w sobotę skomplikowali sobie i tak już trudną sytuację w grupie. - Wynik meczu z Irlandią Północną oznacza, że teraz trzeba koniecznie wygrać w Mariborze. W pierwszej chwili po zejściu do chorzowskiej szatni panowała grobowa atmosfera, ale szybko się otrząsnęliśmy. Piłka wciąż jest w grze, nie straciliśmy szansy awansu. Nie wiem, czy mecz ze Słowenią będzie łatwiejszy niż ten z Irlandią Północną, ale podnosimy głowy i walczymy dalej - zapewnił obrońca kadry. Zawodnik Steauy Bukareszt dostał szansę występu w miejsce ciężko kontuzjowanego Marcina Wasilewskiego, który z powodu dwukrotnego złamania nogi będzie musiał pauzować co najmniej do wiosny. Pod nieobecność obrońcy Anderlechtu na Golańskim ciążyła dodatkowa presja. - To prawda. Musiałem zrobić wszystko, żeby godnie zastąpić Marcina. W ostatnich dniach bardzo wiele mówiono, również w reprezentacji, o jego dramacie. Kibice i dziennikarze zastanawiali się, jak kadra zagra bez jednego ze swoich liderów. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale jestem profesjonalistą. Nie przestraszyłem się, mimo że nie grałem w kadrze od roku. Dałem z siebie wszystko. Szkoda tylko, że nie w zwycięskim meczu - zakończył Golański.